Niedawno doszły mnie słuchy, że moja mentorka, Dividend, odchodzi z naszej Watahy. Było mi trochę smutno, w końcu była moją mentorką. Teraz muszę znaleźć kogoś innego. Tylko, jaki wilk, mógłby być moim mentorem...? Wstałam wcześnie rano, kiedy mama jeszcze spała i po cichu wyszłam z jaskini, która była dość duża i odbijał się od niej każdy dźwięk. Ja natomiast przeszłam bezgłośnie. Kiedy już ruszyłam po śniegu, poszłam dość daleko od mojej jaskini. Tam spotkałam jakiegoś wilka. Wyglądał jakby właśnie trzynaście nieszczęść spadło na niego. Podeszłam do wilka, a on tylko energicznie odwrócił łeb moją stronę. Stanął i wyglądał już lepiej, był w pozycji bojowej.
- Szukasz tu czegoś? - zapytał obojętnie. W jego oku ujrzałam błysk.
- Ja... tylko wyszłam na dwór. Wtedy spotkałam ciebie. - odrzekłam i popatrzyłam na wilka. Widać było, że nie ma zamiaru przeprowadzać miłej rozmowy. On przechylił lekko łeb sprawiając, aby jego "grzywa" opadła na jego lewe oko. I wtedy zauważyłam... Cięcie na jego nadgarstku. Popatrzyłam dokładniej na jego łapę.
- Co jest? Czy coś złego z moją łapą?
- Nie, tylko... Nic ci nie jest? - zapytałam nowo poznanego wilka.
- Nie. - odpowiedział krótko. Nie chciał przeprowadzać dalszej rozmowy na ten temat. -Dlaczego przyszłaś akurat do mnie? Przecież jest wiele wilków, które chodzą na polowania o tej porze.
- Wiem, ale zauważyłam ciebie. I nie, niewiele wilków chodzi po terenach o tej porze. Poza tym, nie znam terenów, znam tylko ten, więc na ten przychodzę najczęściej. - odparłam.
Wiedziałam, że ów wilk, nie jest taki zły. Może i wyglądał na brutalnego, który nie ma serca, ale... Na pewno dla przyjaciół oddałby życie.
- Hm...
- Jestem Trick. - Wilk popatrzył na mnie.
- Jorel. - oparł bez żadnych emocji. Po tym była dłuższa chwila ciszy i pożegnałam się. On nic nie odpowiedział, a ja odbiegłam. Przez przypadek biegnąc potknęłam się. Nie wiem skąd, ale z łapy wypuściłam płomyk. Nauczyłam się pierwszej mocy! Zrobiłam to jeszcze raz. Ćwiczyłam, aż doszłam do wprawy. Chciałabym się nauczyć więcej! Ale... Na razie jedna moc mi wystarczy. Wtedy wróciłam do Jorel'a.
- Znowu tu jesteś?
- Tak... Poznałam cię, chciałam ci coś pokazać. - odpowiedziałam z dumą.
- Co?
- Spójrz. - powiedziałam i wykonałam swoją moc. Aż...przesadziłam. Wypuściłam za duży płomień i zaczęło palić się pobliskie drzewo. Zaczęłam sypać na nie śniegiem. Jorel mi pomógł. Kiedy drzewo przestało się palić, zadałam Jorel'owi jedno pytanie: -Jorel... Czy mógłbyś zostać moim mentorem?
<Jorel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!