wtorek, 4 sierpnia 2015

Od Silence'a - C.D. Patton'a ''Przedsionek piekła''


Głuchą ciszę wydobywającą się z dyktafonu przerwał szczęk zmienianego magazynka i przeładowywanej broni. 
- Jack, nie martw się, wrócisz do domu na urodziny swojej córeczki. 
- Wiem Mark, ale strasznie za nią tęsknię. Już ponad pół roku nie byłem w domu. 
- Mam podobnie, żona co jakiś czas przysyła mi listy i zdjęcia mojego malucha. Urodziła pięć miesięcy temu... a ja nie mogłem być przy porodzie. 
- Takie jest życie żołnierza. Chwila, co to by... 

Wypowiedź zakończył głośny szum. Można było łatwo domyślić się co właśnie miało miejsce. Zapewne pierwszy wybuch...
- Nie doczekał się urodzin... 
- Bardziej zastanawia mnie po co to nagrywał. 
- Może musieli dokumentować rozmowy, może nagrywali rozkazy żeby nie zapomnieć. Tak czy inaczej teraz się tego nie dowiemy. 
- Racja, znalazłeś jeszcze coś ciekawego? 
- Sprawdziłem karabiny... działa jedno M4 i jeden Ak-47. Reszta może posłużyć nam za zapas magazynków. 
- Umiesz posługiwać się bronią? 
- Ta... mniej więcej. Podstawy znam, jednak znając ciebie... pewnie nie za dobrze z tym sobie radzisz. 
- Kiedyś miałem karabin w łapach, ale nie strzelałem.
- Dobrze, weźmiesz M4, ma mniejszy odrzut i jest łatwiejsze w obsłudze. Ogólnie wolałbym znaleźć karabin typu Mp-5 ale takich raczej tu nie mieli. 
- Dlaczego akurat taki chciałbyś mieć? 
- Lekki, pojemny magazynek, prosty w obsłudze. Ma dużo zalet.
- Rozumiem, to wychodzimy czy jeszcze chcesz coś sprawdzić? 
- Możesz już wyjść, ja wezmę jeszcze jedną rzecz. - Mówiąc to wyciągnąłem z kabury wojskowego nóż taktyczny. - Jemu już nie będzie potrzebny. 
Wyszliśmy na dwór, a naszym oczom ukazał się na swój sposób piękny krajobraz. Słońce chowało się między budynkami, emitując pomarańczową poświatę. Zbliżała się noc, a my byliśmy na dość wysuniętej pozycji. 
- Trzeba znaleźć schronienie, i nie mówię o namiotach, które są za nami. Potrzebujemy czegoś wytrzymalszego, jakiegoś budynku... 
- A co byś powiedział na tamten przewrócony czołg? Można do niego wejść od dołu, pancerz ma w dobrym stanie, a przed wejściem można rozpalić ognisko. 
- Powiem szczerze, że to chyba jedna z lepszych opcji, które nam pozostały. Rano przeszukamy namioty i zobaczymy co w nich jest. 
Po ustaleniu ogólnego planu wzięliśmy się za jego realizację. Po niecałych piętnastu minutach rozpalaliśmy prowizoryczne ognisko. Chwilę później donieśliśmy drewna z pobliskich, wyschniętych i powalonych drzew. Noc przychodziła powoli, dając o sobie wyraźnie znać. Co chwilę słyszeliśmy tłuczenie szkła, coś przypominające wycie i jakieś dziwne ryki. Siedzieliśmy oparci plecami o wywrócony pojazd. Gapiłem się w ogień, który delikatnie dygotał pod wpływem delikatnego wiatru. 
- Silence... boisz się? - Zapytał basior unosząc lekko wzrok. 
- Czego? - Odpowiedziałem spoglądając w jego stronę. 
- Tej ziemi, istot żyjących w tym mieście. 
- Wybacz mi to stwierdzenie, ale aktualnie najstraszniejszą istotą jaką tu widziałem... jesteś Ty. 
Patton wybuchnął śmiechem, co poskutkowało pojawieniem się delikatnego uśmieszku także na moim pysku. Tę radosną chwilę przerwał potężny ryk. Istota która go wydała była może trzysta metrów od nas. A jedyną rzeczą jaka nas od niej dzieliła, był czołg. Czym prędzej wskoczyliśmy do środka, lecz nie daliśmy rady zamknąć dolnego włazu. Patrzyliśmy się na siebie zmieszani... gdy w pewnym momencie światło z ogniska, które wpadało przez otwór w dolnej płycie zostało zasłonięte. Delikatnie się wychyliłem, to samo uczynił także Patton. Naszym oczom ukazało się jedno wielkie oko, łypiące albo na mnie, albo na betę. Równie szybko jak wcześniej schowaliśmy się do środka, tym razem jednak zamknąłem właz. 

***kilka godzin później ***

Wstał nowy dzień... a my byliśmy wykończeni. Ani ja, ani mój towarzysz nie zmrużyliśmy oka przez całą noc. Wywlokłem się z pojazdu, w którym spędziliśmy noc i pierwsze co zrobiłem, to zapaliłem. Tym razem jednak nie była to prowizorka. Któryś z żołnierzy palił jak smok, dzięki czemu zdobyłem zapas dwóch paczek. 
- Rak cię zeżre od środka. - Stwierdził Patton, wychodząc na świeże powietrze. 
- Wolę żeby zeżarł mnie rak, niż to co odwiedziło nas wczoraj. 
- Masz rację, zjedzmy coś i sprawdźmy te namioty. 
Pochłonęliśmy szybkie śniadanie i ruszyliśmy na dalszą eksplorację. Namiotów było pięć. Znów się rozdzieliliśmy, ja zająłem się tymi na prawo, Patton tymi na lewo. Mieliśmy wspólnie zbadać środkowy. W namiotach, które sprawdzałem nie było nic ciekawego... skorodowane pistolety i noże, jakieś ubrania, maski, buty i tego typu rzeczy. Patton natrafił na namiot lekarza oraz coś w stylu składu zapasów. Przeszukaliśmy każdą skrzynkę i jedyne co znaleźliśmy to suszona wołowina oraz jakieś konserwy. Wspólnie ruszyliśmy do ostatniego namiotu, weszliśmy do środka i pierwsze na co trafił nasz wzrok to radiostacja. Nie była ona wielka oraz nie działała. Obok niej jednak znajdował się jakiś dziennik. Był wyraźnie zniszczony, jednak mapa, która znajdowała się w nim była jeszcze w stanie używalności. Przedstawiała ona całe miasto, kluczowe punkty, fabryki, linie metra, najwyższe budynki w mieście i wiele innych. 
- Ciekawe czyj był ten notes... - Zaczął Patton przeglądając kartki, które ze starości rozsypywały się w jego łapach. 
- Pewnie głównego dowodzącego tej bazy. Jakiegoś generała... 
- Racja, to jak myślisz, co powinno stać się naszym następnym celem? 
- Myślę, że ten biurowiec będzie dobrym pomysłem. - Wskazałem na mapie budynek znajdujący się dwie przecznice dalej. - Jest wysoki, a poza tym była to jakaś firma transportowa. Może mają gdzieś jakieś magazyny, a co za tym idzie może znajdziemy tam coś ciekawego. A właśnie, co do wysokości tego budynku... wiem, że mógłbyś wlecieć na dach, niestety ja nie potrafię. Fakt, moja postać demona ma skrzydła, jednak jej ciało jest zbyt ciężkie... Dlatego mam do ciebie prośbę... Wejdźmy na sam szczyt, najwyżej jak się da. 
- Dobrze, ale powiedz jedną rzecz... widziałeś już istotę straszniejszą ode mnie? 
- Widziałem jej oko i to wystarczyło. Nie chcę widzieć jej w pełnej okazałości. 
- Ja też nie, pokaż jeszcze raz, o którym budynku mówimy? 
- O tym. 
- Wiec ruszajmy, mamy kawałek do przejścia. 

< Pattonie? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!