Zastanowiłem się nad słowami Pattona. Mogłem go poinformować teraz lub za dwa dni... Wiedziałem, że da sobie radę z dotarciem do naszej watahy. Był tym bardzo zainteresowany i byłem pewny, że będzie przydatnym członkiem.
- Mirror, - Zacząłem. - nie chcę żebyś nam towarzyszył zbyt długo.
- Co to znaczy: zbyt długo?
- Do dwóch dni, potem będziesz musiał odejść.
- Rozumiem, macie swoje interesy... ale poproszę was o pomoc w jednej sprawie.
- Nie myśl, że będziemy rozwiązywali za ciebie jakieś konflikty. - Wtrącił się Patton.
- Nie, nie o taką przysługę mi chodziło. Możecie wskazać mi drogę do waszej watahy? Aktualnie szukam miejsca gdzie mógłbym zostać na dłużej, założyć rodzinę... wiecie o co mi chodzi...
- Ta. - Powiedziałem wyciągając tytoń z torby i powoli go zwijając.
- Więc pomożecie? - Zapytał głosem pełnym nadziei.
- Po wyjściu z jaskini kieruj się na północny wschód. Cały czas w jednym kierunku.
- Silence, nie ufasz mu za bardzo?
- Spokojnie. - Mówiąc to podszedłem do wilka - Zostawię mu małą pamiątkę. - Po tych słowach na jego boku pojawił się czarny ślad. - Pattonie, to jest pieczęć, powinieneś ją wyczuwać. Ja też ją czuję, jeśli coś stanie się z watahą, a jego truchła nie będzie wśród poległych... znajdziemy go i rozliczymy się ze zdrajcą.
- To dobry pomysł. - Przytaknął sam Mirror. - W ten sposób będziecie mieli pewność, że nic nie zrobię.
- Zdam się na ciebie, Sil, ale wiedz, że robię to, ponieważ kiedyś znałeś tego basiora. Gdyby nie, to nigdy w życiu nie podałbym mu lokalizacji.
- Trochę więcej ufności, Pattonie. Sam do najufniejszych wilków nie należę, ale jemu byłbym w stanie powierzyć własne życie.
Po całej wymianie zdań nastała cisza. Mirror położył się w koncie jaskini, a Patton nie ruszał się z miejsca. Postanowiłem, że tej nocy ja będę stać na straży.
***
Niebo powoli jaśniało, ale wciąż nie było widać słońca. Kończyłem właśnie kolejnego papierosa, których przez noc wypaliłem kilkadziesiąt. W pewnej chwili do moich uszu dobiegł odgłos kroków. Mirror podszedł do mnie i usiadł w wejściu.
- Ile to lat minęło... - Zaczął patrząc na wschodzące słońce.
- Chyba 3 lata, prawda?
- Już straciłem rachubę czasu.
- Tak szczerze, Mir... chcesz dołączyć do watahy czy potrzebujesz miejsca gdzie będziesz mógł uciec przed wrogami?
- Mam dość tułaczki, chcę gdzieś osiąść, znaleźć partnerkę, założyć rodzinę, może dorobić się szczeniaków.
- Ambitne plany...
- Zawsze mierzyłem wysoko.
- Ale nigdy ci się nie udawało. - Powiedziałem z szyderczym uśmiechem.
- Zamknij się, panie idealny.
- Żebym zaraz ciebie nie zamknął.
- Zabawne... - Powiedział i opuścił łeb. - Pamiętasz co mi kiedyś obiecałeś?
- Nie do końca, możesz mi przypomnieć?
- Kiedyś podebrałem Ci trochę tytoniu z torby...
- Ach, teraz pamiętam. Miałem dać ci spróbować jak dorośniesz. Jeśli chcesz, proszę. - Mówiąc to wyciągnąłem łapę w stronę Mirror'a. Ten wziął końcówkę papierosa i powoli się nią zaciągnął. Wstrzymał oddech na kilka sekund i powoli wypuścił dym.
- Dzięki, dotrzymałeś obietnicy. Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.
- Zamieniam się w słuch. - Powiedziałem podnosząc wzrok na mojego rozmówcę.
- Widać, że masz partnerkę, coś jej przekazać jeśli dotrę na tereny przed wami?
- Nie, też nie zamierzamy iść dość daleko. Za kilka dni zaczniemy wracać.
- Wiesz Silence, chyba będę się zbierał trochę wcześniej. Wezmę trochę mięsa i pójdę w kierunku, który mi wskazałeś.
Pogawędka nie trwała długo, w międzyczasie obudził się Patton. Został on o wszystkim poinformowany i wraz ze mną pożegnał Mirror'a.
- To gdzie teraz idziemy? - Zapytał patrząc na mnie.
- Kierunek naszej trasy się nie zmienił. Chciałbym jednak unikać terenów różnych watah.
- To zrozumiałe. - Skwitował samiec, po czym odszedł w stronę tlącego się ogniska.
- Martwi cię coś Pattonie?
- Co jeśli podczas naszej nieobecności stanie się coś złego?
- Ty chyba zapominasz o naszych mocach. Diletta obiecała mi, że jeśli tylko coś złego się stanie to da mi znać. Ty masz swoją prędkość, która pozwoli ci przebyć obecną odległość w bardzo krótkim czasie. A ja mam teleportację, którą wzmocnię za pomocą symbolu. Umożliwi mi to przeniesienie się do miejsca, gdzie jest identyczny symbol, a właśnie taki namalowałem na ścianie w mojej jaskini. Skracając moja wypowiedź, możemy dostać się do watahy w kilkanaście minut. Czy masz jeszcze jakieś obawy?
< Patton? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!