To mnie zabolało. Ten gest, który wykonał Odyseusz, zgasił mnie. Bez słowa spuściłam głowę, a łapę postawiłam na ziemi wyłożonej białym dywanem. Basior stał do mnie odwrócony plecami. Nic nie mówił. Cały czas milczał.
- Wiesz, Ice. Znajdź sobie jakiegoś basiora, który posiada wzrok. - rzucił oschle. - I proszę mnie nie zwódź.
- Dziękuje ci bardzo. - szepnęłam. W moim głosie słyszałem swój własny ból. Nie wiem czemu, ale on mnie odtrącał. Może bał się. Czuł ten sam strach co ja. Ja straciłam córkę i partnera. On bał się, że jak mi zaufa, to go opuszczę. - Wiem, czego się boisz, ale jeśli zmienisz zdanie to wiesz, gdzie możesz mnie znaleźć.
- Nie sądzę, abym tam przyszedł.
- W każdym razie, jakbyś chciał to przyjdź. Jak mówiłam wcześniej idę na wojnę, a ona rozpocznie się niedługo, a chciałabym się z tobą pożegnać. - wyznałam. Basior stał jeszcze chwilę i ruszył przed siebie. Nagle mnie olśniło. Odwróciłam się. Podbiegłam do basiora.
- Chcesz jeszcze czegoś? - zapytał.
- Tak... Umiesz wyobrazić sobie rzeczywistość, a więc stwierdź czy ja kłamię?
< Odys? Co ty na to? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!