Przysiadłem obok Ami. Zacząłem śpiewać z nią, witając wstające słońce. Co chwila spoglądaliśmy na siebie z waderą, wymieniając się uśmiechami. Miała piękny głos. Dosyć czysty o sopranowym tonie. Mogłem słuchać jej godzinami. Dużo myślałem nad tym co się stało, naszego ostatniego spotkania nad rzeką, Condos. Żałowałem, że jej wtedy nie pocieszyłem. Chciałem się jej teraz za to odwdzięczyć.
Kiedy Ami skończyła śpiewać, spojrzała w dół. Z podziwem w oczach oglądała tereny watahy. Nagle zapytała:
- Zastanawiałeś się kiedyś co nas może czekać za terenami watahy? Jaka przygoda?
- Trudno mi to powiedzieć, dopiero co tu dołączyłem. - mruknąłem. Ami uśmiechnęła się do siebie. Przeniosła wzrok na mnie.
- Ja się zastanawiałam dużo razy. Nawet jakbym chciała opuścić watahę, to nie mogłabym. Za dużo ciepłych wspomnień mnie tu trzyma.
- Ja jeszcze nie mogę tego samego powiedzieć.
- To musimy znaleźć te wspomnienia. - zawołała wadera i złapała mnie za łapę, ciągnąc mnie w dół klifu. Potykałem się prawie o każdy kamień.
- Ami! Gdzie ty mnie ciągniesz?
- Zobaczysz. - odpowiedziała tajemniczo. Ta wadera naprawdę była dziwna, lecz było to w niej urocze.
< Ami? Co tam szykujesz ty diable? ^^ xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!