Wiadomość o tym, że moja siostra Brigitte nas opuściła, bardzo mnie dobiła. Nie dość, że chodziłam przybita z jednego powodu, to jeszcze to. Jak zwykle skryłam się ze swoim smutkiem wśród gałęzi. Miałem szansę, aby mu wyznać co czuje i się z nim pożegnać, ale nie skorzystałam z niej. Z moich oczu zaczęły spływać łzy. Łzy, których nie chciałam widzieć na moim pysku, a na nim zagościły.
Kiedy tak siedziałam i płakałam, nie mogłam uwierzyć własnym oczom, kiedy ukazał się im czerwony kształt, a wraz z nim, kilka innych, lecz ten czerwony był najważniejszy. Moje złamane serce ucieszył ten widok. Bez zastanowienia zeskoczyłam z drzewa i przymknęłam oczy. Wiedziałam, że mnie złapie. Tak też się stało. Wylądowałam w jego ramionach.
- Carai? - zapytał zaskoczony basior. W moich oczach dostrzegł łzy. Bez zastanowienia pocałowałam go prosto w usta. Przeżył szok, ale odwzajemnił mój pocałunek.
- Kocham cię, Hades. - wtuliłam się w jego futro. - Kocham! - załkałam. Przycisnął mnie do siebie.
- Ja też cię kocham, Carai. - szepnął czule. Staliśmy tak przytuleni z kilka minut. Widziałam uśmiechy na twarzach innych oraz wzruszenie.
- Mam nadzieję, że wrócisz. - mruknęłam. Stałam tam i patrzyłam na oddalający się kształt. Wczoraj żegnałam się z moim tatą, a dzisiaj z Hades'em. Może to była ostatnia chwila, kiedy mogłam go ujrzeć. Jednak miałam nadzieję, że niedługo znów go zobaczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!