- Chodźmy nad tą rzekę - powiedziałem oschle.
Bez zwlekania ruszyliśmy w drogę. Podczas marszu Destiny co rusz się potykała. Nie bardzo wiedziałem, co mam robić. Wolałem jej nie dotykać, ponieważ to mogłoby pogorszyć sytuację. Wreszcie dotarliśmy do jaskini.
- To właśnie tutaj znajduje się rzeka Condos - objaśniła wadera.
Już mieliśmy wejść do środka, gdy nagle usłyszeliśmy głos:
- Cześć Destiny! - zawołała jakaś wadera.
Oboje odwróciliśmy się w tym samym momencie. Naraz wlepiłem wzrok w ziemię, nie chcąc jej przestraszyć.
- Co tu robisz? - kontynuowała nieznajoma.
- Witaj Star! - odparła Destiny. - Oprowadzam tego basiora po terenach naszej watahy. Tak, jak kiedyś ty mnie.
- Aha... kto to jest? - spytała, patrząc na mnie podejrzliwie.
- Zorya - wycedziłem zimno. - Miło mi.
Wadera jeszcze chwilę stała w ciszy i odeszła.
- Chyba zaniepokoiła ją twoja reakcja - powiedziała Destiny.
- Chodźmy już wreszcie zobaczyć tą rzekę - warknąłem.
Weszliśmy do środka. Widok był niesamowity. W pewnym momencie droga prowadziła w dół pod dużym skosem. Było dość ślisko. Schodziliśmy bardzo ostrożnie, kiedy nagle Destiny poślizgnęła się, wpadła na mnie i oboje runęliśmy na ziemię.
<Destiny? Co się wtedy stało?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!