sobota, 27 grudnia 2014

Od Primrose - C.D. opowiadania Peety ''To koniec?''

Skinęłam głową z uśmiechem. Popatrzyłam na niebo. Chciałabym, żeby wiodło mu się jak najlepiej. Mimo, że znamy się kilka krótkich chwil, bardzo go polubiłam. I w tej zwyczajnej, kilkuminutowej rozmowy, stał się dla mnie bardzo ważny.
 - Powinniśmy się pospieszyć. - Powiedziałam.
 - Dobrze, zatem prowadź. - Odparł. Ruszyłam szybkim truchtem, on za mną. Przez dłuższą chwilę biegł w tyle, ale w końcu zrównał się ze mną.
 - To Dymiące Góry. - Rzekłam, zwalniając.
 - Czy on tu mieszka? - Zapytał, czyniąc to samo.
 - Tak. Wokół całych gór unosi się aura, przez którą niektóre wilki nie mogą przejść.
 - A to dlaczego?
 - Kiedyś wiele wilków naraz przychodziło do Greyback'a, który chciał zaznać spokoju, więc otoczył swój szczyt czymś na wzór pola siłowego. Tylko wybrane wilki mogą tutaj wchodzić.
 - A co, jeśli mnie nie wpuści?
 - A byłeś tutaj już kiedyś? - Zapytałam.
 - Nie. - Odparł.
 - Ach, to nie masz się o co martwić. - Uśmiechnęłam się i puściłam mu oczko.
 - Jesteś pewna? - Zapytał niezbyt przekonany.
 - No oczywiście. - Zaśmiałam się. - Wiesz, że właśnie przekroczyliśmy granice pola siłowego?
 - Serio? - Uśmiechnął się.
 - A czy wyglądam, jakbym kłamała? 
Przed nami pojawiła się postać szarego wilka.
 - Witaj, Peeta. Cześć Primrose. - Powiedział. - Spodziewałem się ciebie, Peeto.
 - N... Na prawdę? - Zapytał.
 - Ależ naturalnie. Cztery wadery pragną twojej miłości, więc naturalnie, że powinieneś przyjść do mnie po poradę i przepowiednię. Chodźcie, zapraszam.
***
Siedzieliśmy przy ognisku. 
 - Kto oprócz Ami pała do mnie uczuciem? - Zapytał Peeta. Starałam się siedzieć cicho.
 - Natasha, Sollyz i... - Tu Greyback urwał. Odwrócił głowę w moją stronę. Za jego wzrokiem podążył Peeta. Nie patrzyłam w ich stronę, byłam odwrócona.
 - Mhm. - Mruknął Peeta.
 - To ja już sobie pójdę. - Westchnęłam i bez pożegnania odeszłam. Pierwszy raz złapałam takiego dołka. To nie ja, to moje serce. Ono nie konsultuje ze mną na czyj widok ma szybciej bić!
***
Siedziałam przed polem siłowym. Wyłonił się z niego Peeta. Natychmiast zerwałam się, podeszłam do niego i powiedziałam mu prosto w twarz:
 - Peeta, przepraszam. Ja nie chciałam, to wszystko wina mojego serca. Bo ono nigdy mnie nie słucha! - Pociągnęłam nosem, czułam, że zbiera mi się na płacz. - Proszę, nie odcinaj się ode mnie, bądź dla mnie chociaż kolegą. Nie proszę cię o związek, tylko o zwykłą przyjaźń, tylko błagam cię, nie obrażaj się... Nie odchodź na zawsze.
Moja łza kapnęła na glebę.

< Peeta? Co zrobisz? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!