Skinęłam głową z uśmiechem. Popatrzyłam na niebo. Chciałabym, żeby wiodło mu się jak najlepiej. Mimo, że znamy się kilka krótkich chwil, bardzo go polubiłam. I w tej zwyczajnej, kilkuminutowej rozmowy, stał się dla mnie bardzo ważny.
- Powinniśmy się pospieszyć. - Powiedziałam.
- Dobrze, zatem prowadź. - Odparł. Ruszyłam szybkim truchtem, on za mną. Przez dłuższą chwilę biegł w tyle, ale w końcu zrównał się ze mną.
- To Dymiące Góry. - Rzekłam, zwalniając.
- Czy on tu mieszka? - Zapytał, czyniąc to samo.
- Tak. Wokół całych gór unosi się aura, przez którą niektóre wilki nie mogą przejść.
- A to dlaczego?
- Kiedyś wiele wilków naraz przychodziło do Greyback'a, który chciał zaznać spokoju, więc otoczył swój szczyt czymś na wzór pola siłowego. Tylko wybrane wilki mogą tutaj wchodzić.
- A co, jeśli mnie nie wpuści?
- A byłeś tutaj już kiedyś? - Zapytałam.
- Nie. - Odparł.
- Ach, to nie masz się o co martwić. - Uśmiechnęłam się i puściłam mu oczko.
- Jesteś pewna? - Zapytał niezbyt przekonany.
- No oczywiście. - Zaśmiałam się. - Wiesz, że właśnie przekroczyliśmy granice pola siłowego?
- Serio? - Uśmiechnął się.
- A czy wyglądam, jakbym kłamała?
Przed nami pojawiła się postać szarego wilka.
- Witaj, Peeta. Cześć Primrose. - Powiedział. - Spodziewałem się ciebie, Peeto.
- N... Na prawdę? - Zapytał.
- Ależ naturalnie. Cztery wadery pragną twojej miłości, więc naturalnie, że powinieneś przyjść do mnie po poradę i przepowiednię. Chodźcie, zapraszam.
***
Siedzieliśmy przy ognisku.
- Kto oprócz Ami pała do mnie uczuciem? - Zapytał Peeta. Starałam się siedzieć cicho.
- Natasha, Sollyz i... - Tu Greyback urwał. Odwrócił głowę w moją stronę. Za jego wzrokiem podążył Peeta. Nie patrzyłam w ich stronę, byłam odwrócona.
- Mhm. - Mruknął Peeta.
- To ja już sobie pójdę. - Westchnęłam i bez pożegnania odeszłam. Pierwszy raz złapałam takiego dołka. To nie ja, to moje serce. Ono nie konsultuje ze mną na czyj widok ma szybciej bić!
***
Siedziałam przed polem siłowym. Wyłonił się z niego Peeta. Natychmiast zerwałam się, podeszłam do niego i powiedziałam mu prosto w twarz:
- Peeta, przepraszam. Ja nie chciałam, to wszystko wina mojego serca. Bo ono nigdy mnie nie słucha! - Pociągnęłam nosem, czułam, że zbiera mi się na płacz. - Proszę, nie odcinaj się ode mnie, bądź dla mnie chociaż kolegą. Nie proszę cię o związek, tylko o zwykłą przyjaźń, tylko błagam cię, nie obrażaj się... Nie odchodź na zawsze.
Moja łza kapnęła na glebę.
< Peeta? Co zrobisz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!