- Możesz uważać? - warknął znowu. Od kiedy powiedziałam mu o tym, przez co tak źle się czuje, zrobił się jeszcze bardziej oschły. W sumie to nie powinna być tym zdziwiona... Czułam, że sporo wydarzyło się w jego przeszłości. Wolałam w niej nie grzebać. Bez słowa, wstałam z Zoryi. Skierowała się w głąb jaskini. Słyszałam kroki basiora.
Robiło się coraz ciemniej. Postanowiłam użyć swojej mocy. Moje futro rozbłysło na rubinowa, zaś oczy przybrały krwista barwę. Na ścianach jaskini odbijały się smugi, mojego światła.
- To jedna z moich mocy, tak na przyszłość. - rzuciłam oschle. Zorya prychnął, ale nic nie powiedział. Zauważyłam, że był dosyć tajemniczy i niechętny do rozmowy. W skrócie - typowy samotnik.
Jaskinia powoli się kończyła, więc dezaktywowałam moc. Wyszliśmy na światło dzienne. Moje oczy wciąż miały krwistą barwę. Musiało trochę minąć zanim powrócą do normalnego stanu.
Wpatrywałam się w rzekę, która wychodził z jaskini. Wsłuchałam się w jej szum. Przysiadłam na zadzie, aby chwilę odpocząć. Ból, który mnie męczył zniknął.
- Idziesz? - zapytał towarzysz, odwróciłam głowę. W oczach wilka dostrzegłam błysk.
- Za chwilę. - wstałam i spostrzegłam, że cały czas na mnie patrzy. - Czemu się tak gapisz?
- Twoje oczy... - wyjaśnił.
- Niedługo wrócą do poprzedniego stanu.
< Zorya? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!