środa, 31 grudnia 2014

Od Zoryi - C.D. opowiadania Destiny "Piekielne spojrzenie"

- Można powiedzieć, że wszędzie i nigdzie - powiedziałem, odwracając od niej łeb.
- To znaczy? - spytała nie dając za wygraną. - Możesz dokładniej zdefiniować? 
Spojrzałem na nią. Raczej nie miała zamiaru zmieniać tematu. Musiałem szybko coś wykombinować, aby to zakończyć.
- Jakie to ma znaczenie... - rzuciłem niby od niechcenia. - Chodźmy już na ten szczyt.
- Ale...
Nie czekając aż dokończy ruszyłem przed siebie. Po chwili wadera podbiegła i zrównała się ze mną. Wreszcie dotarliśmy na miejsce.
- Jak ci się tu podoba? - spytała.
Wzruszyłem ramionami.
- Szczyt jak szczyt - wycedziłem.
Miałem już dość tej wycieczki. Nie byłem przyzwyczajony do tak długiego przebywania w towarzystwie innego wilka i zaczęło mnie to przytłaczać.
- Słuchaj Destiny... ja... fajnie było, ale muszę już iść - powiedziałem oschle, czekając na jej reakcję.
Trochę posmutniała. Kurde... . Nie chciałem sprawić jej przykrości.
- ... - cisza.
Nie odpowiedziała, nawet na mnie nie spojrzała. Wstałem i powoli skierowałem swoje kroki w stronę lasu.
- Dlaczego jesteś taki oschły i zimny? - usłyszałem za plecami.
Odwróciłem łeb. Destiny stała i przyglądała mi się bacznie. Wziąłem głęboki wdech.
- A ty dlaczego jesteś taka pomocna i miła? - spytałem nie odrywając od niej wzroku. 

<Destiny?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!