Odwróciłam wzrok i spuściłam go. Wpatrywałam się w swoje łapy.
- Żyję w cieniu innych wilków. Należę tutaj od swojego początku, ale nie znam tu prawie nikogo... - Powiedziałam ze smutkiem. Spojrzałam na wilka.
- Co to znaczy, że żyjesz w cieniu? - Zapytał.
- Są wilki, które umaiły się wybić, śpiewają na zabawach i uroczystościach. I nie, nie jest to zespół. To na przykład Tundra, Aelita, Aya Bones, Music, czy mój ojciec.
- Tylko mi nie mów, że żyjesz w cieniu własnego ojca!
- Skąd! Dzięki niemu jestem dzisiaj tym, kim jestem. Gdyby nie jego miłość i zaangażowanie w moje życie, zapewne już by mnie tu nie było...
- Chyba jesteś zmęczona. - Stwierdził Vox.
- Niby czemu? - Zapytałam z mimowolnym uśmieszkiem.
- Bo wygadujesz głupoty. - Rzekł.
- Dzięki za takie podsumowanie. - Przewróciłam oczami.
- No już, nie gniewaj się. - Powiedział. - Ale i tak gadasz bzdury. Dzięki samej sobie, swojej odwadze i swojemu zaangażowaniu w swoje własne życie, jesteś dzisiaj sobą. Gdyby ktoś inny angażował się w twoje życie, byłabyś zupełnie inną wilczycą. Byłabyś taką wilczycą, jaką ten ktoś chciał, żebyś była.
- Mądrze mówisz. - Uśmiechnęłam się. - Opowiedz mi coś o sobie.
< Vox? Wena poszła się zabić. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!