Zatrzymałem się. Wciąż byłem zwrócony do wilka tyłem. Zastanawiałem się, co powinienem zrobić. Alfy nakazały pytać mieszkańców o lokalizację i przyprowadzać ich do watahy, ale ja miałam wielką ochotę na zabicie kogoś. To była walka z samym sobą. Dobro watahy, kontra zaspokojenie własnej potrzeby... silnej potrzeby... a nawet pragnienia. Smak wilczej krwi, najcudowniejszy smak był tak blisko. Niebieski wilk porzucił wszelkie nadzieje, że się zlituję. Czekał tylko na dobicie, bądź śmierć. Rzuciłem wzrokiem na leżące po mojej prawej urządzenie, lekko porysowane. Wsłuchałem się w odgłos cichego konania wilka. Nie tym razem, Patton.
- Łap. - Nakazałem, rzucając wilkowi urządzenie. Był zbyt słaby, aby je złapać. Wylądowało dwadzieścia centymetrów od niego. Wilk poczołgał się w jego stronę i w pośpiechu je sobie zamontował. Po chwili zaczął łapczywie nabierać oddech, krztusząc się resztkami własnej śliny, której większość wypluł.
- D-Dziękuję. - Rzekł.
- Powiedz mi teraz, w jakiej części Ziemi się znajduję? - Zapytałem, nadal stojąc do wilka tyłem, jednak łypiąc na niego jednym okiem.
- Ameryka Północna. - Odpowiedział bez większego zastanowienia. - Dlaczego pyt...?
- Pójdziesz ze mną. - Przerwałem mu. - I żeby było jasne, potrafię przejrzeć blef, więc dla twojego dobra, lepiej, by to był ostatni raz, zrozumiano?
- Nie muszę się ciebie słuchać. - Warknął.
- Wystarczą dwie sekundy, by twoje urządzonko przepadło na zawsze. Chyba tego nie chcesz.
- Szybko się uczę. Rozpracuję twoją strategię i nie będziesz mógł mnie zastraszać.
- Ja nie mam żadnych strategii. - Rzekłem, odwracając się w jego stronę. - Po prostu zabijam.
- Czym ty do cholery jesteś?! - Krzyknął, wpatrując się w moje oczy.
- Może kiedyś to rozpracujesz. - Mruknąłem z ironicznym uśmiechem. - Chodź, czas nagli.
Zaprowadziłem niedoszłego trupa do alf, które dokładnie go o wszystko wypytały. Nie brałem udziału w przesłuchaniu, tylko wróciłem do partnerki i zjadłem z nią jelenia, którego upolowała grupa polujących. Dostaliśmy kawał udźca. Wiadomo, jeleniem musiały podzielić się wszystkie rodziny w watasze. Postanowiłem sprawdzić jak się miewa wilk imieniem Corsair, w tym celu udałem się na poszukiwanie alf. Tak jak przewidywałem, nadal ze sobą rozmawiali. Postanowiłem się przyłączyć. Niebieski wilk rzucił mi tylko nienawistne spojrzenie, podczas gdy alfy tłumaczyły mu, jak się tutaj dostaliśmy.
- *Normalnie kazałabym ci go oprowadzić, ale nawet nie mamy po czym...* - Zażartował smutno Flash, kiedy Star zaczęła mówić coś do wilka.
- *Chociaż raz mi się upiekło.* - Odpowiedziałem mojemu przywódcy.
< Corsair? Sorki za długość >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!