Nie wiedziałam, który raz śpiewałam tą samą piosenkę. Chciałam tylko, aby on mnie usłyszał. W tamtej chwili nie liczyło się dla mnie nic więcej. Przykuta obsydianowymi kajdankami do nagrobku wykonanego specjalnie dla mnie, uwięziona w obskurnym i wiecznie cichym Królestwie Cieni, czekałam na śmierć, choć wiedziałam, że ona nie nadejdzie. Ptactwo targało mi włosy i sierść, brutalnie wydziobywały kawałki mięsa z mojego boku, powodując coraz większe krwawienie i stopniowo, powoli narastający ból... Jednak w tamtej chwili był to nieistotny, drugi plan. Wpatrywałam się w ciemność, wciąż go oczekując. Niestety, nikt nie nadchodził i nie zanosiło się na to. Ani on, ani śmierć, nikt się mną nie zainteresował. Byłam zmęczona, nie chciałam już dalej tego śpiewać. Jednak musiałam. Musiałam go odnaleźć, nawet przykuta do własnego grobu, bo był wszystkim, co miałam. Bez niego moje życie nie było nic warte. Myśląc o nim, opadłam bezsilnie na ziemię, nadal wyśpiewując w kółko ten sam tekst.
- *Kiedyś przyjdzie, kiedyś przyjdzie.* - Powtarzałam w myślach. Nagle usłyszałam jakiś gwar. Odgłosy wilka. Nie jednego, lecz około trzydziestki. Wataha... Tutaj? - *Jeśli przestanę śpiewać, mogę go już nie zobaczyć...* - Pomyślałam. Trudno. Miałam dość tego miejsca. Nie byłby szczęśliwy, gdyby mnie tutaj znalazł. A smutek na jego twarzy to ostatnie, co chciałam widzieć... - Hej! Tutaj jestem! Pomóżcie mi! - Wykrzyknęłam tak głośno, jak tylko się dało. Wilki zobaczyły mnie i zaczęły biec w moją stronę. Uratowana... no, prawie.
***
- Nie da się tego zdjąć... - Warknął kolejny wilk, próbując zrobić coś z łańcuchami, które miałam owinięte wokół łap, i które trzymały mnie przy mym własnym grobie.
Wataha, którą spotkałam, przeprawiała się przez Królestwo Cieni. Nigdy nie powinni byli się tutaj zapuszczać. Choć i tak, bez szwanku wyszli z kilku walk z demonami, które stoczyli na terenie Królestwa.
- Ja spróbuję. - Rzekł dość groźnie wyglądający wilk. Pasował do Królestwa idealnie. Cały czarny i straszny. Jego widok przyprawiał mnie o dreszcze, chociaż bywało już gorzej. Bił od niego straszny chłód, na pysku nie było widać ani jednej emocji. Silent Fear... chyba tak mu było na imię.
Wilki w watasze były bardzo miłe. Zapytałam się alf, czy będę mogła dołączyć. Zgodzili się, szczególnie, gdy zaoferowałam, że powiem im wszystko, co wiem na temat demonów i ogólnie całego królestwa. Wataha ta mieszkała niegdyś na terenie Krwawego Wzgórza i chciała odzyskać swoje tereny, które straciła przez atak na nich i ostatecznie przeniesienie do innego świata. Wiedziałam, że to miejsce dla mnie. Tam chciałam spędzić swoje życie... i każde kolejne.
- Udało się! - Oznajmił wilk, a kajdany opadły.
< Kto teraz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!