poniedziałek, 18 lipca 2016

Od Lost In Dreams - C.D. Rachel ''Promień nadziei''


To wszystko wydarzyło się tak szybko, jakby w ciągu sekundy. Cały nasz plan uległ druzgocącej i zniechęcającej do dalszego egzystowania zmianie. Byłam w środku ciemnego korytarza. Udało mi się w jakiś sposób zapalić dwie dziwne pałki, dostałam też kawałek mapy. Patrzył się na mnie posąg, przypominający gargulca. Wyglądał groźnie i bardzo, ale to bardzo realistycznie. Wlepiał swoje kamienne ślepia prosto we nie, a ja nie mogłam uciec wzrokiem. Muszę przyznać, że się bałam. Nie lubiłam ciemności, potworów, ani przebywać samej w takich miejscach. Dlatego bardzo ucieszyłam się, kiedy spotkała mnie Rachel. Nie była mi zbytnio znana, wiedziałam o niej tyle, że dołączyła niedawno i jest samotniczką. Chociaż miałyśmy jedną wspólną cechę, nie zapowiadało się na większą przyjaźń, raczej na zwykłą znajomość.
 - Rachel. - Odetchnęłam, kiedy właścicielką cienia zbliżającego się do mnie okazała się być właśnie ona.
 - Lost. - Odpowiedziała zamyślona. - Czyli wszyscy jesteśmy rozdzieleni...
 - Tak, na to wygląda. - Mruknęłam i spojrzałam na nią, po czym na moim pysku pojawił się lekki uśmiech. 
 - Widzę, że znalazłaś sobie kolegę. - Uśmiechnęła się, spoglądając na posąg. Podążyłam za jej wzrokiem. Czy on przypadkiem nie stał nieco inaczej? Oni nie żartowali z tą schizofrenią...
 - Taa. - Rzuciłam. - Rzućmy okiem na te kawałki mapy, które mamy. - Powiedziałam, po czym obie przysiadłyśmy nad mapami. Usłyszałam krok. To... posąg. Wrzasnęłyśmy, kiedy był zaledwie metr od nas. Jego wzrok był coraz bardziej zabójczy. - Już rozumiem. Kiedy na niego nie patrzymy, porusza się.
 - To ma sens. Powinnyśmy wycofać się i zniknąć za rogiem. - Zaproponowała skrzydlata wadera, wskazując łapą kolejny korytarz. 
 - Dobry pomysł. - Rzuciłam, patrząc na posąg i ruszając w stronę korytarza, a kiedy tylko się na niego dostałam, zamknęłam za sobą drzwi. Otworzyła się przed nami większa sieć korytarzy, a w niej pięć wilków w różnych jej częściach, które komunikowały się ze sobą. Na korytarzu leżało mnóstwo martwych demonów.
 - Są niczym plaga. - Rzucił Simon, który znajdował się wśród tych wilków. - Miło cię widzieć.
 - Ciebie też. - Burknęłam. 
 Rachel wydawała się nie być zainteresowana tym dialogiem, więc nie przejęła się faktem, iż Simon nie powitał również jej. Chyba oboje nie mieli ochoty ze sobą rozmawiać. 
 - Na szczęście łatwo je zabić. - Uśmiechnął się pod nosem i oblizał pysk z krwi.
 - Mam drzwi! - Usłyszeliśmy dźwięk za jednymi z zamkniętych na klucz drzwi. Otworzyły się i pojawiły się w nich kolejne wilki. Nagle za nimi dostrzegłam coś dziwnego, szarego. Poruszało się powoli.
 - Gargulce za wami! - Wrzasnęłam. Wtedy powietrze przecięło coś szybkiego, jakby strzała. 
 - Mam już po dziurki w nosie tych gargulców! - Patton, pędzący niczym wiatr w stronę trzech posągów wydał z siebie okrzyk niezadowolenia, po czym zniszczył wszystkie posągi.
 - Niezłe wejście, Patton. - Skomentowała Makka, która była wśród wilków, które przed chwilą uratował. Objęła jego szyję i pocałowała go lekko.
 - Proszę, nie tutaj. - Warknął Silent Fear, przepchnął się przez wszystkich i ruszył dalej. Ostatecznie, całkowicie przypadkowo, udało nam się odnaleźć całą watahę. Połączyliśmy wszystkie części mapy, dzięki czemu udało nam się odnaleźć również wyjście. Ale to, co czekało nas po drugiej stronie było czyś więcej, niż tylko odrobiną świeżego powietrza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!