Nie pamiętałem, kiedy miałem do spełnienia tak istotną misję. Wszak od naszej dwójki zależało powodzenie całego planu Makki i generalnie odzyskanie terenów naszej watahy. W tym zadaniu ważna była szybkość, ale także dokładne i wnikliwe obserwacje oraz dociekliwość. Można było również dać upust swojej naturalnej ciekawości i rzucić okiem nieco dalej, niż tylko na główny wodopój. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio zatrzymałem czas. Choć żyję już dość długo, robiłem to jeszcze dawniej. Ostatecznie jednak udało nam się zsynchronizować i zatrzymaliśmy czas w tym samym momencie, przez co pozostaliśmy jedynymi wilkami, jakie poruszały się po terenie swobodnie. Reszta całkowicie zamarła. Widok był interesujący: Silence porównał watahę do marmurowych rzeźb, mi jednak wydawało się, że to wypchane zwierzęta w chacie jakiegoś myśliwego. Na samą myśl przeszedł mnie lekki dreszcz, jednak starałem się o tym nie myśleć.
- Powinniśmy ruszać, Sil. Poczekam przed jaskinią alf, gdy do mnie dołączysz, wznowimy bieg czasu. - Powiedziałem. Byłem pewien, że uporam się z zadaniem szybciej, jednak nie chciałem tym stresować Silence'a. Postanowiłem wyruszyć, gdyż nie miałem ochoty dłużej obserwować moich przyjaciół, zatrzymanych w stopklatce. To naprawdę nie był przyjemny widok.
- Jasne. Tylko pamiętaj, że nie jestem tak szybki. - Udało mi się z ledwością usłyszeć wypowiedź Silence'a, gdyż już zaczynałem biec. Zadanie Sil'a polegało na użyciu myślenia i dedukcji: im więcej śladów, tym bliżej mieszkań wilków. Główny wodopój mógł być wszędzie... a przynajmniej tak mógł uznać wilk, który o szpiegowaniu nie miał zielonego pojęcia. Byłem jednak zarządcą szpiegów, co do czegoś zobowiązywało. Dzisiejszego dnia było wyjątkowo ciepło. Lodowa zapora Celty była nieco mniejsza, gdy rano się obudziliśmy, ponieważ jej część stopiła się w nocy. Polujący, którzy wracali z polowania, na pewno również odczuli ciepło i postanowili ugasić swoje pragnienie, najpewniej przy głównym wodopoju. Musiałem poznać jego lokalizację i wymyślić Jason'owi i Diesel'owi jak najlepszą drogę. Mieli pozostać niezauważeni. Niestety, przy tak ważnym miejscu, jakim był główny wodopój, przeważnie się ktoś kręcił.
Dobrze było wrócić do domu. Tereny, które tak dobrze znałem... Czując jak wiatr czesze mi włosy, a opór powietrza poddaje się mojej prędkości, próbowałem sobie przypomnieć, które miejsce mogło by posłużyć watasze za główny wodopój. Nie będą pili z żadnego z większych jezior, gdyż są one daleko, czasem trudno się do nich dostać, no i są wykorzystywane do innych celów. Więc gdzie mogliby mieć główny wodopój...? Nagle, na myśl przyszło mi jedno miejsce. Las, w którym najczęściej polowaliśmy, znajdował się trzy kilometry od części, w której mieszkało najwięcej wilków. Pomiędzy tym lasem, a częścią mieszkalną, znajdowało się małe jezioro z niewielkim wodospadzikiem, który zapewniał stałe źródło wody. Bardzo możliwe było, aby to tamto miejsce stało się ich głównym wodopojem, wszak mieli do niego blisko zewsząd, a woda praktycznie nigdy w nim nie wysychała. Trzeba by było nienaturalnie dużego upału, aby woda w tamtym akwenie wyschła. Tak, to było idealne miejsce. Próbując sobie przypomnieć, jak można tam niepostrzeżenie trafić, by zatrzeć ślady basiorom od zatruwania wody, natrafiłem na pierwsze wilki. Były nieco inaczej zbudowane, niż osobniki z naszej watahy. Mocniejsze łapy i większe głowy, jednak nie były tak mocno zbudowane, nie były również aż tak różnorodne. Sam nie wiedziałem, czy mieliśmy dzięki temu przewagę, czy też nie. Niestety, około jedna trzecia wilków w tamtym miejscu miała broń, ale również na szczęście, nikt nie miał za to towarzysza, a u nas kilka wilków takowego posiadało. Siły były prawie wyrównane, jednak wciąż lepsza była druga wataha. Nie wiedziałem, czy posługiwała się bardziej mocami, czy siłą fizyczną; wyglądali, jakby stosowali walkę mieszaną.
Podążając dość mało wydeptanymi ścieżkami - jak to szpieg ma w zwyczaju - nie widziałem zbyt wielu wilków, jednak gdyby wziąć pod uwagę tylko to, co widziałem, sytuacja wcale nie była beznadziejna, a my mieliśmy nikłe szanse na wygraną walkę, jeśli tylko dobrze przeprowadzimy atak i pozostałe wilki wywiążą się ze swoich obowiązków. Martwiłem się jedynie o Lost, która nie znała tego terenu i będzie musiała polegać jedynie na naszych raportach i wskazówkach. Był to jednak mój najlepszy szpieg, więc w sumie nie było się o co martwić.
Wreszcie dotarłem do niewielkiego akwenu, z którego chłeptała wodę piątka wilków. Obok nich znajdowały się truchła trzech saren, więc zapewne była to grupa polujących, która za chwilę miała udać się do części mieszkalnej, by oddać alfom cześć ich zdobyczy, a także odpocząć we własnych domostwach. Oszacowałem, że jeśli Jason i Diesel pospieszą się, powinni tutaj dotrzeć w niecałe dwie godziny. Niestety, nie mogłem przewidzieć, czy jakikolwiek wilk w tym czasie będzie pił z wodopoju. Niedaleko znajdował się jednak kamień, za którym nasi mogliby się ukryć i poczekać, aż będzie czysto. Tak, to ich nieźle ustawia.
Czując, że wiem już wszystko, co potrzebne, pobiegłem w stronę miejsca, z którego wraz z Sil'em zaczynaliśmy. Usiadłem na trawie i wpatrywałem się w moich przyjaciół, którzy nadal stali bez ruchu. Cisza i to dziwne poczucie grozy, pozwoliły mi wytrwać jedynie niecałe dziesięć minut bez lekkiego pogonienia Sil'a.
- *Silence, streszczaj się.* - Wysłałem mu telepatyczną wiadomość. Niecałą minutę później, pojawił się już obok mnie. Odetchnąłem z ulgą, nareszcie przywróciliśmy czas. Byłem bardzo szczęśliwy, że wszystko znów jest tak, jak było. Na zebraniu raport najpierw zdawał Silence. Kiedy skończył, przyszła kolej na mnie.
- Udało mi się zlokalizować główny wodopój. - Zacząłem. - Jestem w stu procentach pewien, że to właściwy akwen. Kiedy dotrze się go głównego terenu polujących, trzeba udać się na polanę, na której widnieje jedna, samotna wierzba i malutkie jeziorko, a następnie iść idealnie na wschód. Po niecałych dwóch kilometrach natraficie na niewielki zbiornik z wodospadem. To będzie ten zbiornik. Trochę dalej, na prawo od niego, znajduje się kamień. Możecie się za nim schować. Jeśli będziecie podążać tym szlakiem dość szybko, dotrzecie tam w niecałe dwie godziny. - Powiedziałem.
- Czy to, co powiedział Patt jest dla was jasne? - Zapytał Flash, na co wilki pokiwały stanowczo głowami. - Dobrze. Chcesz coś dodać?
- Nie, to wszystko. - Odpowiedziałem.
- A więc pora na wcielenie w życie drugiej części planu. Lost, Diesel i Jason, szykujcie się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!