Ugh... Nie, nie... Wszystko się działo za szybko, nie wiedziałam za co mogę się zabrać.
- Mam cię! - usłyszałam nagle za plecami.
W mgnieniu oka zostałam przyciśnięta do gleby, co pogorszyło moją pozycję.
- Złaź. - Warknęłam.
- Zrobię to... - Urwał.
Nagle poczułam jak przeciwnik i jego nadwaga znika z mojego grzbietu. Usłyszałam odgłosy warczenia, walki... Odruchowo spojrzałam w tamtym kierunku... By ujrzeć Castiel'a? Z łatwością poradził sobie z basiorem. Uniosłam się delikatnie na łapach, uderzając jedną z nich o ziemię. Ta została skuta lodem, co podziałało na korzyść Castiel'a. Przeciwnikowi po prostu rozjeżdżały się łapy. Wykorzystałam to wpadając w niego, przez co obydwoje się wywaliliśmy.
- Cas... Wszystko dobrze? Jesteś cały? - Wypaliłam. - Powiedz, że nic ci nie zrobił..
< Cas..? Celtiś się martwi o ciebie :-: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!