czwartek, 14 lipca 2016

Od Cherry - C.D. Silence'a ''Promień nadziei''


Wszystko stało się bardzo szybko. Rozmawiałam z moją ciocią, Poison, o alchemii. Chciałam, by została moją mentorką, jednak mama nie zgodziła się w ogóle na moją edukację, gdyż zwyczajnie nie miałam się gdzie edukować i generalnie nie byłam mile widziana w watasze... jak dobrze, że ciocia mieszkała przy samej granicy. Mniejsza z tym, rozmawiałam z nią, gdy nagle do jaskini wpadła Faith.
 - Co ci się stało? Jesteś bardzo zgrzana... Biegłaś? Znowu cię napadł?! - Poison obsypała mamę mnóstwem pytań, a ta, podobnie jak ja, ewidentnie nie nadążała.
 - Nie, nie. - Mruknęła tylko. -  Wiesz, Poison, chyba będziemy musiały się pożegnać.
 - Jak to? Złapali was?!
 - Nie, nie. - Odparła cierpliwie matka. - Znalazłam dla nas watahę. Mówią, że przybyli z innego świata, Ziemi Wojny. Mam ich zaprowadzić pod Krwawe Wzgórze. To ich terytorium i chcą je odebrać. W zamian za udzielanie informacji i pomoc w przeprawie, zagwarantują mi i Cherry miejsce w swoich szeregach. Jeżeli kiedykolwiek będziesz chciała się przyłączyć, zapraszamy.
 - Gratuluję. - Rzekła entuzjastycznie ciocia. - Cherry jest już w sumie spakowana.
 - Świetnie. - Uśmiechnęła się wadera. - Chodź, kochanie, idziemy do nowego domu.
Bardzo się cieszyłam. Szłam cała w skowronkach, skacząc wokół idącej matki. Wilki były bardzo miłe, ale byłam jedynym szczeniakiem...
 - Odpowiesz mi na kilka pytań? - Zapytał alfa. Ufałam mu. Dobrze mu z oczu patrzyłam.
 - Czemu nie. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
Opowiedziałam alfie sporo rzeczy na mój temat. Moje słabe punkty, czego się boję... mama powiedziała, że mam po prostu szczerze odpowiadać i wszystko będzie dobrze, więc jej posłuchałam. Nasza historia bardzo poruszyła przysłuchujące się temu wilki. Zostałam przyjęta.
Teraz kroczyliśmy przez Królestwo Cieni. Pamiętam, że kiedy jeszcze byłam w mojej watasze, przyszłam tutaj raz z przyjaciółką. Kiedy mama się o tym dowiedziała, dostałam straszną karę i nie mogłam z nią wychodzić przez chyba miesiąc. A teraz pozwoliła mi na wejście tutaj... Wprawdzie jechałam na jej grzbiecie, ale mimo wszystko weszłam... tylko że na czyichś łapach. Kiedy wilki walczyły z demonem, moje oczy same się zamknęły. Na szczęście pokonaliśmy demona. Mama powiedziała, że czekają nas dwa kilometry spokoju, po czym ruszyliśmy dalej.

< Ktoś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!