Patton zdradził mnie i Jason'owi szczegółowe informacje. Tereny łowieckie, duży las. Pamiętałem który. Następnie na polanę... Często na niej odpoczywaliśmy. Po dotarciu na polanę, półtora kilometra na wschód i jesteśmy na miejscu. Mały zbiornik wodny z niewielkim wodospadem. Gdyby ktoś szedł, schować się za dużym kamieniem. Plan był prosty i dość łatwy do wykonania. Niestety, nie byliśmy światowej klasy szpiegami, więc przejście tam niepostrzeżonymi, sprawiało nam pewne trudności. Po około pięciu minutach od zakończenia spotkania, ruszyliśmy. Lost In Dreams miała wyruszyć z nami, jednak ostatecznie zdecydowano, że ma wyruszyć godzinę po nas. Wydawało mi się, że planuje ukraść tą księgę, o której mówił Silence, jednak nie byłem w stanie dokładnie z niej tego wyczytać. Wydawało mi się, że jeszcze nigdy nie była nigdzie tak obecna. Zazwyczaj jej wzrok skupiony był na punkcie w oddali, a myśli krążyły gdzieś bardzo daleko, razem z duchem, i jedynie ciało pozostawało na miejscu. Tym razem była w pełni skoncentrowana, bo, podobnie jak my, zdawała sobie sprawę z powagi misji.
- Od tej pory, musimy zachować całkowitą ciszę. - Powiedziałem, kiedy wkroczyliśmy na tereny. W tym samym momencie ugięły się pod nami patyki, łamiąc się. - To będzie chyba najtrudniejsze zadanie w moim życiu... - Wyszeptałem.
- Co ty nie powiesz? - Mruknął Jason.
Mieliśmy jednak strategię. Jako polujący, podkradanie się do zwierzyny mieliśmy opanowane do perfekcji, dzięki czemu podkradanie się do wilków również szło nam dobrze. Może nie byliśmy szpiegami, jednak skradanie mieliśmy dobrze wyćwiczone. Powstrzymywałem się od pogonienia jakiegoś zwierzęcia, kiedy byliśmy już na polanie. Wszystko szło jak z płatka: byliśmy już w połowie drogi do jeziora, gdy nadal nikogo nie spotkaliśmy.
- Ale mamy farta. - Szepnąłem uradowany.
- Zastanawiam się, gdzie mogą być wszystkie te wilki... - Odparł zamyślony Jason.
- Byle nie przy wodopoju. - Rzekłem, modląc się w duchu, aby tak było.
Niestety, trójka wilków piła wodę, kiedy dotarliśmy. Stanęliśmy jak wryci i próbowaliśmy się najpierw przyjrzeć wilkom, oraz przysłuchać rozmowie.
- Stary, mieliśmy być na tym zebraniu, nie? - Zapytał pierwszy.
- Ech, to pewnie znowu jakieś głupoty... - Mruknął drugi, a trzeci podsumował:
- Jest nas tyle, że nie zauważą nieobecności trójki wilków.
Czyli reszta miała zebranie. Niestety, wydawało się, że trójka basiorów będzie piła wodę w nieskończoność. Skryci za kamieniem, mieliśmy praktycznie zerową widoczność, jednak kiedy dało się słyszeć kroki i cichnące śmiechy, zrozumieliśmy, że to ten moment. Jason wychylił się i dał mi znak, że nikogo nie ma. Wyskoczyłem zza kamienia, podbiegłem do wody i włożyłem do niej łapy.
- Załatwione. - Mruknąłem. Powróciliśmy i oddaliśmy raport alfie. Zadanie wykonane, i to w o wiele krótszym czasie, niż zakładano. Lost zdążyła wyruszyć dopiero czterdzieści minut temu. Bardzo byłem ciekaw, jak jej pójdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!