wtorek, 19 lipca 2016

Od Lonely Rain - Ja i... wena?

Miałam dość już tego wszystkiego, co działo się przez ostatnie dni, a nawet tygodnie. Chciałam chociaż na chwilę oderwać się od ciągłych walk. No i w końcu wyszliśmy z Królestwa Cieni i znaleźliśmy się na naszych terenach. Jednak ich nie odzyskaliśmy, jak mówił Flash, lecz tylko na nie weszliśmy. Rozbiliśmy sobie obozowisko, był ogień... A oczywiście, głupiutkiej Lonely Rain się nudziło. Postanowiłam popisać jakieś wiersze i tak dalej. No i z kącika mojej wyobraźni utworzyłam skromny, bezsensowny wierszyk...

Tak samo zaczynam, i tak samo kończę. Z oddali słychać strzały i psy gończe. Dotknę tafli wody, gdzie lekka poświata, w mig przeniosę się do innego świata. Do świata marzeń, myśli cudownych, bajecznych jezior, zająców skocznych. Z tego świata wyrwie mnie rzeczywistość, bo już za niedługo, muszę to skończyć. Na ziemię schodzić powoli zaczynam, myślę sobie, że to jakaś kpina. Że to wcale nie ja, niesiona jestem, chcę się już obudzić, jednym małym gestem. Lecz moja śmierć, to nie żaden koszmar, ani ciemnych myśli najgorszy obszar. I dorwały mnie, owczarki niemieckie, widzę duże domy, jednak staroświeckie. Więc to jednak sen? Czy znów obudzę się? I czy ujrzę znów blask tamtej poświaty? Mam nadzieję, że, słuchałeś do końca, gdyż moja opowieść, wyrwie z skoku zająca. No i też, że jakiś przekaz jest, a nie tylko jakiś wierszyk w stylu jazz. Ani żadne country, ani żaden metal, tylko że piosenka jest na złoty medal. A morał jest taki, bo wiecie zapewne, że dzisiejsze życie jest bardzo niepewne. Nie idźcie moim śladem, nie pogrążajcie się w marzeniach, bo być może później są zmartwienia. Skończę tą piosenkę, tym oto akcentem, zrobię pokłon nisko, po moim występie.

To zapisane było piórem na pergaminie. Chwilę przyglądałam się wierszykowi. Wiedziałam, że niektóre wilki łypią na kartkę z zaciekawieniem, jednak zaraz odwracają wzrok, szukając innego źródła zainteresowania. Przeczytała, to jeszcze z trzy razy.
- Phf, słabe. - rzuciłam i pogniotłam kartkę.
Na utworzonej papierowej kuli zapisałam imię "Lonely Rain" i wrzuciłam pomięty pergamin w jęzory ognia, tańczące w mroku. Wpatrywałam się jak kawałki spalonego pergaminu wędrują gdzieś w niebo, zamieniając się w pył. Niektóre wilki, w szczególności jedno szczenię, imieniem Cherry, wpatrywało się z zachwytem w wędrujące w głąb mroku kawałki pergaminu. Westchnęłam. Położyłam się i ułożyłam łeb na łapach. 

< Cherry? A może ktoś inny? ;D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!