wtorek, 5 lipca 2016

Od Makki - C.D. Silence'a ''Deszcz meteorytów''


Bieg, bieg, bieg. To było jedyne, o czym myślałam. Wyczerpana, próbowałam usilnie nadążyć za swoim partnerem, który biegł na czele grupy, jako najszybszy z wilków. Widziałam i słyszałam, że inni również są zmęczeni; nie dało się nie słyszeć ciągłego sapania i narzekania wilków, a zmordowanie można było po prostu wyczytać z ich pysków.
 - Ile jeszcze zostało do tego całego portalu? - Zapytałam pędzącą obok mnie Star.
 - Już niedaleko, może kilometr. - Odparła wadera.
Czyli spokojnie, wytrzymam ten bieg. Byłam tylko ciekawa, czy inni wytrzymają. Postanowiłam to sprawdzić, zwalniając tempa i rozmawiając krótko z każdym członkiem naszej małej gromady. Szczenięta miały pewne problemy. Ledwo co nadążały za swoimi rodzicami, miałam wrażenie, że za chwilę się przewrócą i zostaną bardzo w tyle, co mogło opóźnić naszą ucieczkę, czego nie chcieliśmy. 
 - Rock, Corey, weźcie młode w zęby. - Poradziłam rodzicom.
 - Widzisz, mówiłam, aby je wziąć. - Powiedziała Rock, biorąc szczenię w pysk. - Dziękujemy za radę.
 - Powinny być bardziej samodzielne. - Rzucił Corey, po czym wziął drugą córkę. - Inaczej nigdy nie poradzą sobie w nowym świecie.
 - To tylko dzieci! - Wykrzyknęłyśmy obie jednocześnie, na co biały samiec jedynie podkulił ogon i uznał, że najlepiej milczeć. Pożegnałam się z rodziną i ruszyłam dalej, na poszukiwanie kolejnych wilków.
Nowy świat... kolejne zmiany... Nie miałam na to wszystko ochoty. Przeszłam już jedną zmianę i nie chciałam przechodzić kolejnej. Właściwie, była to ostatnia rzecz, na jaką miałam ochotę, jednak nie miałam wyboru.
 - O czym myślisz? - Z przemyśleń wyrwał mnie znajomy głos.
 - Jason. - Zidentyfikowałam wilka głośno. - O niczym konkretnym.
 - Też masz już dość tych ciągłych zmian świata? - Zapytał.
 - A żebyś wiedział. - Westchnęłam. - Jak tam się trzyma twoja rodzina?
 - Dobrze, odbiłem od nich na chwilę, bo chciałem znaleźć Castiel'a. - Rzekł. - Wiesz może gdzie jest?
 - Widziałam go z Celty. - Odparłam i rzuciłam mu wymowne spojrzenie.
 - Hmm... Chyba nie będę mu przeszkadzał. - Powiedział, dokładnie rozumiejąc o co mi chodzi.
 - Ja niestety muszę cię pożegnać. - Rzekłam, kiedy rozmowa się urwała. Mogłam dalej drążyć temat Celty, jednak chyba nie był on wygodny dla mojego rozmówcy. - Do zobaczenia.
 - Do zobaczenia. - Uśmiechnął się Jason.
Kiedy wilk odbił ode mnie, pobiegłam dalej w głąb zwartego szyku na poszukiwanie osób w potrzebie.

< Ktoś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!