Kiedy weszliśmy do jaskini, wszystkie szczeniaki spały, tylko Alexis najwyraźniej mnie wyczekiwała. Gdy chciałem do niej podejść, ona utworzyła z oczu prawie kreseczki.
- Mogłeś chociaż powiedzieć, że wychodzić. - mruknęła.
- Nie chciałem cię budzić. - wyjaśniłem.
Burknęła coś pod nosem, a ja popatrzyłem na nią.
- Idę na coś zapolować, wrócę niedługo, znaczy, jak coś upoluję. - rzekłem i wyszedłem z jaskini.
Funky podreptała za mną i zaczęło się polowanie. Węszyłem około minuty, aż natrafiłem na zapach jeleniowatych. Zapewne szukały jedzenia pod śniegiem, bo widziałem też rozkopany śnieg, najprawdopodobniej kopały racicami lub odgarniały śnieg pyskiem. Ruszyłem w stronę, z której nasilał się zapach i ujrzałem stadko. W stadzie mieścił się jeleń i kilka saren. Zacząłem się skradać, aż nie zauważyłem oddalonej nieco od stada, chorej sarny. Nie chciałem jej jeść, ale tylko zabić, bo po co ma się męczyć? Podszedłem do niej najciszej jak umiałem i wyciągnąłem katanę. Zamachnąłem się i spojrzałem jak mózg spływa po szyi martwej sarny. Zamknąłem oczy i westchnąłem. Odwróciłem się i zobaczyłem, że stado nie uciekło, bo było za daleko żeby mnie wyczuć lub zobaczyć. Znów zacząłem się skradać, a kiedy znów ujrzałem sarnę, też oddaloną, złapałem Funky biegnącą w jej stronę za ogon.
- Jeszcze nie. - szepnąłem. - Teraz.
Wykonałem jeszcze trzy kroki i skoczyłem. Naskoczyłem na sarnę, ale nie wbiłem kłów mocno, by to Funky nauczyła się pomagać podczas polowań. Ona na początek nie wiedziała, co ma zrobić, ale po kilkunastu sekundach dała susa na cielsko i wgryzła się w sarnę. Ta zaczęła skakać i wierzgać, ale my nie dawaliśmy za wygraną. Funky wpadła na jakiś pomysł, bo skoczyła na łeb i zaczęła gryźć sarnę w łeb. Ta zamknęła ślepia i zaczęła machać łbem. Funky opadła na szyję i po chwili... sarna upadła. Zobaczyłem ślady kłów na jej gardle. Popatrzyłem na smoka.
- Dobra robota. - uśmiechnąłem się i wziąłem sarnę na grzbiet.
Funky dreptała obok mnie, kiedy wracaliśmy z dzisiejszym obiadem. Postanowiłem upolować też sześć zajęcy na śniadanie. Wreszcie weszliśmy do domu. Nasze szczeniaki otworzyły już oczka i patrzyły na wszystkie strony. Zainteresowała je Funky. Leżały obok Alex i gapiły się na nią, jakby była cudem wszechświata. Zachichotałem cicho i spojrzałem na nich z pełnym miłości spojrzeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!