niedziela, 20 marca 2016

Od Max - Lodowe Wzgórza

Wstałam dość wcześnie, trochę zgłodniałam. Wyszłam powoli na zewnątrz, słońce pięknie świeciło, a niebo było lekko pomarańczowe. Na ziemię padał delikatny, biały puch, zwany śniegiem. Ciekawe, jak wataha wyglądała wcześniej... Słyszałam, że kiedyś nie było tutaj tego puchu. Rozmyślając tak i powoli spacerując, wpadłam na pomysł. Wyprawa z innymi wilkami, oczywiście, jeśli się zgodzą. Dziś chyba miałam szczęście, niedaleko mnie było stadko jeleni, liczące cztery dorosłe osobniki i jedno młode. Zamierzałam na nie zapolować. Schowałam się szybko w najbliższych krzewach powoli i cicho skradałam się do zwierzyny. Gdy byłam prawie pewna, że teraz mi się uda skoczyłam na jedno ze zwierząt. Zaczęłam podduszać, reszta stada uciekła gdzieś w las. W końcu zwierzęciu udało się mnie zrzucić, zaczęło kopać. Trochę zawarczałam, bo nie wszystko szło po mojej myśli. Nagle poczułam się silniejsza, szybko zabiłam zwierzę, a ono upadło. Nie wiedziałam, co we mnie wstąpiło, ale było to nawet przyjemne uczucie. Zaczęłam węszyć za resztą stada, znalazłam jeszcze jednego jelenia i szybko pozbawiłam go życia. Zaciągnęłam dwie zdobycze do jaskini. Wzięłam torbę i spakowałam do niej zdobycz i dwie niewielkie buteleczki z wodą i odrobiną dzikich jagód. Zarzuciłam torbę na grzbiet i wyszłam na zewnątrz. Zaczęłam się rozglądać, mym oczom ukazał się brązowy basior.
- Witaj, szukasz czegoś? - spytał przyglądając mi się przez chwilę. 

<Zain?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!