Pomyślałam chwilę nad tematem. O czym możemy porozmawiać, aby jakoś się kleiło? Nie musiałam długo się wysilać, aby temat znalazł się sam. Bowiem do jaskini wbiegła smukła postać. Ze stukotem...kopyt?! Patrzyliśmy na to zjawisko uciekające przed czymś, czego ryk usłyszeliśmy całkiem niedaleko. Zerwałam się wpadając na jakiegoś basiora. Tym samym upadłam na podłoże jaskini. Z oburzeniem popatrzyłam na niego, biegnącego po sarnę, którą tu zapędził i tym samym traktując mnie jak powietrze. Kiedy był już blisko sarny, chciałam się zemścić i po prostu zaatakowałam go z zaskoczenia. Dałam sarnie uciec, a drapieżnik patrzył na mnie jak na idiotkę.
- Spokojnie, nie chodzi o nią...tylko o to, jak potraktowałeś mnie.
- Tak w ogóle, z tego co wiem, mieszkam tu sam. - Wtrącił Anynomous. Wilk uciekł nie mówiąc nic. Uśmiechnęłam się z ulgą. - Zawsze jesteś taka agresywna? - Usłyszałam zabawny ton głosu.
- Zazwyczaj, psze pana.
Rozejrzałam się dookoła. Jaskinię ma całkiem, całkiem. Gdzieś w rogu zauważyłam ujście wody. Zniżyłam łeb.
- Mogę się napić, no nie? - Spytałam z pyskiem w wodzie, więc trochę niewyraźnie. Nie słyszałam odpowiedzi, więc zrobiłam po swojemu i wzięłam łyk.
- A co jakbym teraz powiedział, że nie możesz?
- Za późno. - Zaśmiałam się tylko.
- W której jaskini mieszkasz? - Dodał po chwili ciszy.
- Nad Rzeką Marzeń. Mieszkam w dość licznym towarzystwie, jest nas aż czterech... To obok jaskini gamm. - Odpowiedziałam dalej się rozglądając. - Ładnie tu masz... - Powiedziałam truchtając w coraz to inne miejsce.
<Anynomous? Dehehhehe...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!