Małe szczenię gapiło się na mnie przez dłuższą chwilę. Młoda samica odwróciła się do mnie przodem, nie spuszczając ze mnie wzroku. Zmrużyłem oczy.
- Przepraszam... - wyjąkała. - Nie chciałam na ciebie wpaść, jestem Celty. A tobie jak na imię?
Milczałem przez chwilę zastanawiając się, czy zdradzić jej moje imię. Być może była z tej samej watahy, co ja kiedyś? Jednak zaryzykowałem.
- Xisto. - rzuciłem. - Skąd jesteś?
- Z Watahy Górskiego Potoku. - oznajmiła jakby uroczyście. - A ty?
- Strasznie jesteś ciekawa. - odparłem i ruszyłem na przód.
Idąc, coś poruszyło się w mojej torbie. Zignorowałem to i wzbiłem się wysoko w powietrze. Kiedy leciałem, moją uwagę przykuło coś czarnego, ruszającego się w mojej torbie. Lecąc powoli zaglądnąłem tam i...zauważyłem Celty. Miała zamknięte oczy i wdychała powietrze.
- Co ty tu robisz? - warknąłem.
Celty otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
- Miałeś otwartą torbę, więc skorzystałam. - wyszczerzyła się.
- Słuchaj mała, ja nie jestem placem zabaw. - warknąłem.
W sumie nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo... Westchnąłem i przyglądałem się jej. Była zaskakująco interesująca.
<Celty? Podobała się podniebna podróż? :d>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!