wtorek, 22 marca 2016

Od Patton'a - C.D. Lonely Rain ''Gwiezdna podróż, czyli jak tu dotarłam?''

Poprzednie opowiadanie

Tak więc, postanowiliśmy stworzyć piosenkę. Nie umawialiśmy się wcześniej jaki ma być temat, jakim stylem ma być takowa piosenka śpiewana, czy śpiewamy z przepony, gardła, czy brzucha... Czysta improwizacja i spontaniczność. Mówiąc szczerze, nie lubiłem tworzyć w ten sposób. Dodatkowo, wadera miała tutaj więcej do powiedzenia, niż ja. Ona zaczynała śpiew, ona narzucała melodię i tempo. Kiedy prowadziłem zespół watahy, takie rzeczy były raczej moją działką. Wadera zaczęła śpiewać pierwszą zwrotkę i cztery wersy refrenu. Śpiewała całym swoim sercem.

W szarości tego dnia, nie jestem w stanie dostrzec niczego
Poza chmurami, kłębiącymi się nad moją głową.
Pod płachtą tego smutnego nieba, niczym moje życie czarnego,
Zagłębiam się w myślach, a oni twierdzą, że jestem niemową.
Duszę w sobie piękne barwy, nie mam siły wydać dźwięku,
Nie mam żadnej roli w tym brutalnym przedstawieniu,
Żyjąc niezauważona gdzieś na granicy odwagi i lęku,
Umierająca z wolna w kompletnym zapomnieniu.

Po tym wszystkim już nie umiem odróżnić nocy od dnia,
Wszystko tak samo trudne, wszystko tak samo czarne,
Siedząc w cieniu, zadaję sobie pytanie: kim właściwie jestem ja?
Wszystkie starania, by zaistnieć, wciąż idą na marne. 

Potem przyszła moja kolej. Wiedziałem już o czym wilczyca chce śpiewać, gdzie mam obniżać głos, a gdzie trochę pociągać, więc sprawa była ułatwiona. Zacząłem, śpiewając nieco głośniej, niż Lonely Rain.

I choć wszyscy są tak blisko, nie patrzą na mnie żadne oczy
Bo chociaż je mają, wciąż udają, że nie widzą.
Życie z wolna wprost do samotnego grobu się toczy.
Przy mnie nawet mili, za plecami ze mnie szydzą.

Chociaż to nie ma sensu, choć przez chwilę chcę poczuć, że żyję,
Ale moi oprawcy wciąż mnie duszą, wciąż wdeptują w ziemię.
Dlatego nocami, siedząc samotnie, na swym nadgarstku wciąż kreski ryję,
Wiedząc, że mego z góry zaplanowanego życia nie zmienię.
W tym świecie od razu mówią ci, kim masz być,
Depczą twoje pasje, ambicje, depczą twoje zapały,
Oczerniając cię, powoli zabijają w tobie duszę, ciału pozwalają żyć.
Z góry zaplanowane jest, by łzy wciąż na ziemię spadały.

Jak dla mnie, piosenka nawet mogła wyjść. Niestety, tak jak mówiłem, nie lubię piosenek pisanych spontanicznie przy muzyce, wolę pójść na jakiś spacer i najpierw wymyślić tekst. Dodatkowo, nie lubię, kiedy ktoś gra, a ja muszę jedynie śpiewać. Mimo moich preferencji, podobały mi się chwile tworzenia tego utworu i sam utwór. Podobało mi się, że tekst jest abstrakcyjny, a tematy chociaż podobne, nie są identyczne. Typowa piosenka napisana w dziesięć minut, spontanicznie.

< Lonely Rain? Brak weny >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!