Popatrzyłem w ślad za Celty. Zrobiła kilka kroków i usiadła. Westchnąłem. Mnie te beczki w powietrzu się podobały, szczeniakowi już chyba mniej. Podszedłem do niej, położyłem się i okryłem ją skrzydłem. Leżałem tak chwilę, po czym wstałem.
- Zaraz wrócę. - rzekłem, po czym odszedłem.
***
Uczyłem się nowej mocy. Po dwóch godzinach prawie ją opanowałem do końca. Postanowiłem zaryzykować. Podszedłem do śpiącej Celty.
- Masz ochotę wpaść do mnie? - rzuciłem od razu.
Ona obudziła się i pomrugała kilka razy.
- Co...? Ale ty nie mieszkasz w wodnej jaskini? - zapytała.
- Mieszkam, ale mi zaufaj. Wchodź do torby. - wyszczerzyłem się.
- Ale bez beczek! - powiedziała.
- Nie mogę obiecać. - rzekłem, kiedy była w torbie i wzbiłem się szybko w powietrze.
Nie zrobiłem beczek, jedynie przyspieszałem. W końcu wylądowaliśmy przed wejściem do mojego mieszkania. Celty wyskoczyła i popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
- Co teraz? - zniecierpliwiła się.
- Zaufaj mi. - powtórzyłem, po czym położyłem łapę na główce Celty.
Na jej czole utworzył się znak w kształcie trzech kresek symbolizujących powietrze, po czym zniknął. - Możesz wejść.
- No... dobrze, ufam ci. - powiedziała i niepewnie wskoczyła do wody.
Podpłynąłem do niej, kiedy opadła powoli na dno.
- Ale jak to? Ja mogę mówić i oddychać pod wodą?! - nie dowierzając kręciła głową. - Jak?
- To specjalna moc. Na jakiś czas, a mianowicie dzień możesz oddychać pod wodą. - wyjaśniłem.
<Celty? Zostajesz u mnie, czy idziesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!