niedziela, 20 marca 2016

Od Sheiry - Biała Tygrysica

Wstałam z rana, gdy tylko otworzyłam oczy, zorientowałam się, że widzę już normalnie! Ale zaraz... Gdzie jest mój partner? Zaczęłam rozglądać się po całej jaskini. Jedyne, co tam było, to moja torba z ziołami i bronią. Była tam także skóra z jelenia, na której leżało trochę mięsa tego zwierzęcia i skrawek starego papieru, na którym było coś napisane.

"Nie będzie mnie kilka dni, ale nie martw się o mnie. Idę z pewną waderą na wyprawę. ~Zain"

Na wyprawę? Cóż, będzie miał dosyć miłą niespodziankę. Spojrzałam na niewielki kawałek mięsa.
- *Niewiele tego...* - Pomyślałam wzdychając.
Cóż, muszę iść na łowy... Nie robiłam tego chyba od wieków. Wybiegłam z lekkim uśmiechem na pysku z jaskini. Biały pył powoli i w niewielkich ilościach spadał z nieba, po dłuższej chwili wypełnionej biegiem do jeziora znajdującego się na wzgórzu, w którym moim zdaniem najlepiej łowi się ryby, byłam cała w białym puchu. Przez to, że się zamyśliłam - poślizgnęłam się i zaczęłam spadać z klifu. Byłam już prawie pewna, że umrę. Nagle doznałam olśnienia. Przez to, że tak dawno nie latałam całkowicie zapomniałam, że mam skrzydła. Moja codzienność wypełniona była jedynie spaniem, piciem, krótką rozmową z partnerem, jedzeniem i znowu spaniem. I tak od kilku tygodni. Przez to prawie pozbawiłam się życia, głupia ja... Gdy byłam już bardzo blisko ziemi wzbiłam się instynktownie w powietrze. Poleciałam szybko na górę klifu, rozbiłam lód mieczem i czekałam na ryby. 

***Około 15 minut później***

Miałam już trzynaście ryb różnych gatunków, nagle usłyszałam ryk. Spojrzałam w stronę odgłosu. Niedźwiedź szarżował w moją stronę.
- No pięknie... Tylko ciebie, miśku tu brakowało. - Mruknęłam poirytowana.
Gdy zwierzę było bliskie zrobienia mi krzywdy, szybko wzbiłam się w powietrze, rzuciłam mu dwie ryby i odleciałam w stronę jaskini. 
- *Pusto... To nawet gorsze od leżenia bezczynnie. Gdy nic nie widziałam chociaż mogłam z kimś porozmawiać...* - Pomyślałam wzdychając.
Wyszłam na chwilę z jaskini, aby pozbierać trochę drewna na ognisko. Zaczęłam zbierać patyki, nagle poczułam mocny powiew chłodnego wiatru, odwróciłam się szybko w jego stronę. Mym oczom ukazał się wielki kot, najwyraźniej posiadał magiczne zdolności. Spróbowałam użyć telepatii, aby porozumieć się ze zwierzęciem. Udało się. Zwierzę poprosiło mnie o pomoc, było bardzo zmęczone. Zaproponowałam mu pobyt w mojej jaskini. Wróciłam razem z tygrysem do jaskini i opatrzyłam mu rany. Potem wyszłam ponownie, aby upiec ryby. Rozpaliłam niewielkie ognisko i zaczęłam opiekać zdobycze z każdej strony. Po wszystkim wróciłam do zwierzęcia i dałam mu połowę tego, co zdobyłam. Po posiłku chwilę porozmawiałam z tygrysem. Dowiedziałam się, że jest kocicą o imieniu Airis. Miała już kilku właścicieli, ale po jakimś czasie każdy z nich traktował ją źle. Nie wiedziała czy da radę zaufać kolejnemu, ale po tym, co widziała przy moim spotkaniu z niedźwiedziem była pewna, że może mi zaufać. Więc tygrysica została u mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!