Dwa brązowe orły dumnie prezentowały się na tle... niebieskiej słodyczy, która przed chwilą udusiłaby Imagine? Tak, to chyba najlepsze określenie. Znałem imiona orłów, więc zdradziłem je towarzyszce.
- Ten, który wylądował przed tobą to Seven, bo wykluł się z jaja siódmy, a ten, który jest tu przede mną, to Shine. Są braćmi. - wyjaśniłem. - Jako jedyne, oprócz nas w tej krainie mają "normalne" kolory. - dodałem i zaśmiałem się krótko.
- Są piękne... - powiedziała cicho.
- To prawda... cóż, na co czekać?! - uśmiechnąłem się i wskoczyłem na Shine'a.
Imagine zrobiła to samo, lecz z Seven'em. Orły wydały okrzyk i wzleciały w powietrze. Kiedy przyspieszyły, obraz wokoło się zamazał.
- Jak się tym hamuje?! - wrzasnęła wadera lecąca obok i przylgnęła do szyi ogromnego ptaka, wczepiając też pazury w pióra na szyi Seven'a.
- Spokojnie. Po prostu wyobraź sobie, że trzymasz wodze, pociągnij lekko w dół, albo w tył pióra i będzie dobrze. - zaśmiałem się.
Wilczyca wykonała moje polecenie i Seven zwolnił. Gdy zrobiłem to samo, Shine też zwolnił.
<Imagine? Sprawdzian z histy to totalny brak weny u mnie... :v>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!