sobota, 19 marca 2016

Od Silent Fear'a - C.D. Dark Heaven ''Czas na... walentynki...''


 - Użyłaś na mnie magii miłości?! - Zapytałem wściekły, gwałtownie zbliżając się do wadery.
 - No... - Odpowiedziała, wyszczerzając się niewinnie i wzrokiem poszukując drogi ucieczki.
 - SŁUCHAM?! - Wybuchłem. W moich oczach najprawdopodobniej dostrzegła jedynie furię i chęć mordu. Rzeczywiście, w tamtej chwili miałem ochotę zabić tą waderę. Autentycznie, po prostu rzucić się na nią, swoimi szczękami powoli i stopniowo przebić jej tętnicę, jeszcze najlepiej spić krew i uciąć głowę. Ciało wrzucić do wulkanu, naturalnie po rozczłonkowaniu, a łeb rzucić małym wilczkom na ich plac zabaw, aby miały fobię do końca swojego nędznego życia. Tak, sama myśl o tym była bardzo przyjemna, aczkolwiek starałem się hamować? Powód? Ona to ona. Przy innej osobie zapewne nie wahałbym się długo i już by leżała martwa, ale Dark Heaven była wyjątkowa. Jeszcze nie chciałem jej zabijać, chociaż teraz wydawało mi się to kuszące.
 - Mam wrażenie, że wyobrażasz sobie moją śmierć... - Wyszeptała.
 - Najwyraźniej czytasz mi w myślach. - Rzekłem poirytowany. - Jednak być może będę dla ciebie łaskawy i ci to daruję, jeżeli zdradzisz mi powód, dla którego to zrobiłaś. - Dopowiedziałem.
 - No... tak jakoś wyszło... - Mruknęła, cofając się o krok.
 - Jeżeli nie chcesz zginąć, radzę mówić prawdę. - Warknąłem.
 - Z racji tego, że są walentynki, chciałam jakoś podkręcić nasz spacer, więc szłam z włączoną magią miłości. Rośliny rozwijały się, a ja pozostawiałam za sobą ślady w postaci serduszek. Niestety, postanowiłeś mi wybiec prosto przed pysk i spojrzeć w moje oczy, przez co zostałeś zaczarowany. - Wyjaśniła.
 - To jakiś absurd! - Stwierdziłem, jeszcze bardziej wkurzony. - Po co szłaś z włączoną magią miłości?!
 - Chciałam, aby nasz spacer był ''wyjątkowy''. - Odpowiedziała.
 - Chyba coś ci nie wyszło. - Mruknąłem, nadal wyraźnie zdenerwowany.
 - Przepraszam. - Skapitulowała wilczyca.
 - Mam gdzieś twoje ''przepraszam''. Zachowałaś się dziecinnie. - Rzekłem z pogardą.
 - Tylko mnie nie zabijaj...
 - Ej no, bez przesady. - Zmiękłem lekko. - Może i jestem na ciebie wkurzony, ale nie na tyle, aby cię zabijać. - Oczy wadery rozbłysły. - Powiedzmy, że zasłużyłaś sobie na specjalne traktowanie. Inną taką idiotkę z pewnością bym już zabił, ale podoba mi się twoje przerażenie.
 - Wcale nie jestem przerażona! - Prychnęła.
 - Oczywiście, oczywiście. - Odpowiedziałem z sarkazmem w głosie. - Jeszcze jakieś kłamstewka?
 - Jesteś okropny! - Krzyknęła z małym uśmieszkiem na twarzy.
 - Aha, czyli to kłamstwo. A więc uważasz, że jestem boski? - Zapytałem, a wadera zmarszczyła brwi.
 - NIE! - Wrzasnęła. - Nie o to mi chodziło.
 - Jasne. - Powiedziałem z ironią.
 - Uff, cieszę się, że jesteś już normalny. - Westchnęła. - I że się na mnie nie gniewasz.
 - Nie wyobrażaj sobie za wiele, nadal jestem na ciebie wkurzony. - Zmieniłem ton na zupełnie poważny. 
 - Zgrywasz się! - Krzyknęła.
 - Nie tym razem, moja droga. - Odparłem, nadal mając poważny ton głosu. Wadera słysząc i widząc to, również spoważniała, ale jej mina zdradzała, że za chwilę zrobi coś głupiego.

< Dark Heaven? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!