Przewróciłam oczami, kiedy owieczki zaczęły się do mnie przytulać. Powoli i spokojnie odsunęłam się od owieczek, z których większość już spała, i wyszłam z kręgu. Odetchnęłam z ulgą, kiedy mogłam nareszcie uwolnić się od tej słodyczy i miękkości. Spojrzałam na Zan'a, który rzekł:
- A tak bardzo chciałaś zobaczyć te owieczki.
- Nie wiedziałam, że będą aż tak natrętne. - Odparłam. - Myślałam, że ta słodycz mnie przydusi.
- No nie przesadzaj. - Uśmiechnął się.
- Mimo wszystko dziękuję, że je zobaczyliśmy. - Odwzajemniłam uśmiech basiora.
Wybraliśmy się na krótki spacer po tym pięknym świecie. Wiedziałam, że za jakiś czas będziemy musieli wrócić do naszego normalnego świata. Miałam jednak ambitny pomysł, o którym chciałam wkrótce poinformować Zan'a. Ostatecznie postanowiłam z tym trochę poczekać. W prawdzie nie była to żadna ważna sprawa, aczkolwiek mimo wszystko wolałam na razie o tym nie wspominać.
- Spójrz w niebo. - Powiedział w pewnym momencie Zan.
Wykonałam jego polecenie i ujrzałem dwa wielkie orły, które krążyły nad nami.
- Masz ochotę na przejażdżkę? - Zapytał.
- Chętnie. - Uśmiechnęłam się.
Zan zagwizdał, a orły zapikowały, po czym wylądowały tuż przed naszymi nosami.
< Zan? Brak weny ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!