Miałem w głowie mętlik. Nie rozumiałem, o co chodziło Black Orchid, chociaż mniej więcej się orientowałem. Przecież sny nie mają żadnego wpływu na nasze życie, ale fakt, że Black zawsze bolała ta część ciała, która w jej śnie zostawała uszkodzona, zaprzeczał temu. Zastanowiłem się chwilę, ale nie nad tym, czy jej pomogę, tylko jak jej pomogę, bo przecież jej tak nie zostawię.
- Spokojnie. - Szepnąłem, gładząc ją po włosach. - Jeżeli kiedykolwiek coś będzie się działo, nigdy nie proś mnie o pomoc, zawsze ci jej udzielę. Tylko po prostu daj znać, kiedy będziesz jej potrzebowała.
- Dziękuję. - Powiedziała Black Orchid, próbując powstrzymać płynące łzy.
- W tej sytuacji nie będę w stanie ci osobiście pomóc, ale znam kogoś, kto jest w stanie to zrobić. - Oświadczyłem.
- Mianowicie? - Dociekała wadera, wciąż skrywając pysk w mojej sierści.
- Mój brat, Silent Feat. - Powiedziałem. - Nie jest to za przyjemny basior, ale zna się na snach i może ci pomóc.
- Nie mam nic do stracenia, chodźmy do niego. - Zdecydowała Black Orchid. Jak postanowiliśmy, tak uczyniliśmy i już po niedługim czasie byliśmy w drodze do jaskini zła, znajdującej się na Łące Nastrojów. Zapukałem ostrożnie, lecz nikt mi nie otworzył, natomiast rozległ się głos:
- Czego chcesz?
- Przyprowadziłem waderę, która ma problemy ze snem. Możesz jej pomóc, Fear? - Spytałem.
- Nie. - Odparł ze śmiechem, po czym dosłownie nim wybuchł. - Naprawdę myślałeś, że będę chciał jej pomóc?! Śmieszny jesteś, aż się popłakałem. Zostawcie mnie w spokoju, nikomu nie pomogę.
- Ale Fear...
- Jeżeli natychmiast nie opuścicie oolic tej jaskini, wyjdę i was zamorduję. Anonymous, znasz mnie, wiesz, że ze mną nie masz co liczyć na przelewki, więc lepiej bądź grzeczny i mnie posłuchaj.
- Chodź, nie mamy tu czego szukać. - Westchnąłem z rezygnacją, natomiast Black Orchid zrobiła coś nieoczekiwanego.
- O nie! Pomożesz mi i koniec! Tylko ty możesz! - Wrzeszczała, waląc w drzwi. - Nie chcę umierać!
- Możesz przestać się tak drzeć?! - Krzyknął Fear, a drzwi otworzyły się z łoskotem. Spojrzał na zapłakaną waderę, a jego oczy zaświeciły się. - Wiesz co, Anonymous? Chociaż gardzę tobą i naszą siostrą, pomogę ci. Powinieneś się uczyć od tej wilczycy zdolności przywódczych. Zapraszam do środka. - Powiedział i przepuścił Black Orchid pierwszą. Na mnie popatrzył z pogardą. Zatrzasnął drzwi i przemówił, kierując swoje słowa do towarzyszącej mi wilczycy: - Opowiedz, na czym polega problem.
< Black Orchid? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!