czwartek, 7 sierpnia 2014

OD Laeti - Wielka Próba (Quest #10)

Ach, co ja Alchemik mogłam zrobić...
Niedługo czekała mnie Wielka Próba. Jako najstarsza córka basiora, który przeszedł tą próbę, musiałam wziąć w niej udział. Pierwszy raz bycie starszą sprawiło mi problem.
Z tego co wiedziałam Wielka Próba, polegała na upolowaniu Karibu. Karibu było wielkim przysmakiem. Jadłam je raz w całym moim wilczym życiu i muszę powiedzieć, że było to jedną z najlepszych rzeczy. Kiedy pomyślę o tym smaku, aż ślinka mi cieknie.
Siedziałam w jaskini, którą znalazłam. Na Wiecznie Zimowym Szczycie panowała zawierucha. Jeszcze nie tak dawno temu, przyszłam tu z Karo i Witchitą. A teraz jestem poddana tej próbie.
Wyglądało na to, że śnieżna burza nie minie szybko. Zwinęłam się w kłębek. Postanowiłam zregenerować siły, aby później upolować zwierzynę.
Obudziłam się następnego ranka. Promienie słońca próbowały się przebić przez śnieg. Przeciągłam się i ziewnęłam. Otworzyłam pysk tak szeroko, że mogłam kogoś połknąć. Burza minęła. 
Zdałam się na mój węch. Co prawda dużo wilków, posiadało lepiej rozwinięty ten zmysł ode mnie, ale cóż. Trzeba korzystać z tego co się ma.
Szłam za zapachem, który był ledwo wyczuwalny. Moje łapy zapadały się pod śniegiem. Ostatnio na tym wzgórzu dosyć dużo go spadło. 
Nos mnie nie zawiódł, już po chwili znalazłam ślad. Ruszyłam truchtem za nim. Szłam około piętnaście minut, kiedy przede mną stanęło Karibu. Nie był to rosły byk, ale samica. 
Nie czekając, rzuciłam się jej na gardło. Zrobiła unik, uderzając mnie przy okazji kopytem, co bardzo zabolało. Oberwałam w bark. Upadłam i przeturlałam się kawałek.
Nie dałam za wygraną. Mimo palącego bólu, rzuciłam się w pogoń za zwierzyną. Była dosyć szybka, ale ja okazałam się szybsza. Dogoniłam ją.
Ugryzłam ją w tylną nogę. Zwierzę wydało z siebie ryk. Zabolało ją to. Puściłam. Oderwałam jej kawałek mięsa. Rzuciłam go. Karibu zwolniło.
Podeszłam do niej od przodu. W oczach dostrzegłam strach. Skoczyłam na Karibu, które padło martwe. Na śniegu były jedynie ślady walki i krwi.
Kiedy udało mi się zanieść zwierzę do watahy. Byłam bardzo ucieszona. Od razu Karibu zostało schowane do jaskini, w której trzymaliśmy zapasy na zimę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!