piątek, 22 sierpnia 2014

Od Mikasy - Przy ognisku

Impreza była niesamowicie nudna. Siedziałam w kącie czytając jakąś starą księgę...
 - Hej! Wszystkie wilki i wilczyce, wszyscy, którzy się tu zebrali! Słuchać mnie! Teraz będą straszne historie! - Obwieściła radośnie Jenifer.
 - To coś dla mnie! - Mruknęłam i podeszłam do wilków.
 - Pierwsza opowiada nasza jubilatka! - Zadecydował któryś z wilków.
 - Ok! - Zgodziłam się.
Zaczęłam opowiadać, a kapela robiła podkład muzyczny:
- W lesie w którym się wychowałam wilki opowiadały taką historię... Dawno temu, kiedy na tamtych terenach żyli jeszcze ludzie, wiele ich dzieci ginęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Podobno widziano je jak wchodzą do lasu, nigdy nie wracały. Wydano zakaz wchodzenia do pobliskiego lasu. Pewnego dnia do wioski wprowadzili się matka z synem. Nic nie wiedzieli o zakazie. Gdy matka sprzątała nowy dom syn poszedł pobawić się w lesie. Las był nudny i pusty, nie było żadnych fajnych pagórków, rzeczek czy jezior. Chłopcu w końcu się znudziło. Chciał wracać do domu ale nie mógł, zgubił się. Chłopiec krążył po lesie szukając wyjścia z tej monotonnej pułapki. Nagle natknął się na coś ciekawego. Była to polanka na której stały ruiny jakiegoś domku. Nieustraszony, a może raczej głupi chłopiec postanowił je przeszukać. Jego "eksploracja" zakończyła się fiaskiem. Kiedy miał już opuścić ruiny coś złapało go za nogę. Z gruzów wyłoniła się chuda, blada i bardzo długa ręka z ogromnymi czarnymi szponami zamiast paznokci. Ręka złapała chłopca za kostkę i wbijając pazury w jego młode, blade ciałko wciągnęła panikującego chłopczyka w gruzy...  Policja nie znalazła żadnych śladów porwania, ale na wszelki wypadek dali matce pistolet do obrony. Matka chłopca pomyślała, że skoro policja jest na to zbyt leniwa sama odnajdzie swoje dziecko. Po wielu godzinach żmudnych poszukiwań wreszcie znalazła ruiny. Pomyślała, że syn nie wiedział jak wrócić, więc się tam zaszył. Weszła do środka. Ta sama ręka która wciągnęła jej syna w gruzy teraz próbowała zrobić to samo z nią. Kobieta szybko wyciągnęła z torby pistolet i strzeliła w rękę. Nie było na niej nawet zadrapania, ale ją puściła. Kobieta chciała uciec, ale nagle jej uwagę odwrócił hałas. Krzyk był nienaturalny. Kobieta odwróciła się, a z gruzów wyłonił się potwór o wielkich czarnych szponach i bladym, chudym ciele. Na twarzy nie miał nic oprócz wielkich, zakrwawionych ust bez warg z szeregiem wielkich ostrych kłów.
-Ty zabiłeś mojego syna... - wyszeptała kobieta z przerażeniem. To nie było pytanie, tylko stwierdzenie.Wtedy na twarzy bestii pojawiła się twarz chłopca, potem wielu innych dzieci i dorosłych, a także psów, kotów, a nawet myszy. Kiedy jego głowa znów przybrała postać głowy chłopca, potwór złapał sparaliżowaną ze strachu kobietę. Otworzył swój wielki pysk i pożarł biedną ludzką istotę w całości. Przez wiele lat dzieci i dorośli znikali w tym lesie i pewnie jeszcze znikają... Koniec opowieści o złodzieju ludzkich twarzy. - Powiedziałam, a wśród wilków zapanowała grobowa atmosfera. - Kto teraz!? -Spytałam.
-JA! JA! JA! - Krzyknęło jednocześnie kilka wilków o ile się nie mylę to Jenifer, Darkness i Jenn.

<Jenifer, Jenn, Darkness?>

Dopisek od właścicielki wilka: Uwaga! Horror który będzie tu opisany jest mój! Sama go wymyśliłam i nie macie prawa kopiować go bez mojej zgody! Czytacie to na własną odpowiedzialność.Wasze urazy psychiczne mnie nie obchodzą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!