- Wolałbym jakieś miejsce, które będzie kojarzyć mi się z domem. Jakiś kanion na przykład? Widziałem tutaj jeszcze jeden oprócz tego. - Powiedziałem.
- Kanion Zaplątania... - Szepnęła ze strachem. - Nie.
- Dlaczego? - Zapytałem zdziwiony jej reakcją.
- Łatwo się tam zgubić... Raczej nikt nie mieszka w tamtym miejscu.
- Samotność mi nie przeszkadza. Poza tym, niezbyt się boję.
- Zobaczymy. - Rzekła z uśmiechem. - Wejdziemy, znajdziemy jaskinię i zobaczymy, czy znajdziesz wyjście. Ostatnio pewna grupka wilków zabłądziła tam na kilka miesięcy.
- Moja droga, nie takie rzeczy się robiło! - Zawołałem.
Postanowiliśmy iść do kanionu. Po drodze zauważyliśmy wilka, który patrzył na Witch jak na gwiazdę. Przysunąłem się i szepnąłem jej do ucha.
- Mówiłaś, że straciłaś już nadzieję na to, że ktoś się w tobie zakocha. A może znajdziesz tego jedynego szybciej, niż ci się to wydaje? - Wyszeptałem i skinąłem głową na tajemniczego basiora. Spojrzała na niego. Poszedłem przodem, zostawiając ich na moment samych. Zarumieniona, dogoniła mnie.
- Może i masz rację. - Szepnęła.
- Mówiłem?
- Jesteśmy. - Rzekła, stając. - To... Ty wejdź, znajdź jaskinię i potem mnie do niej zaprowadzisz. Zobaczymy, czy wyjdziesz. - Powiedziała.
- Ok. - Odparłem i wkroczyłem do tajemniczego labiryntu. Dość szybko znalazłem wolną jaskinię. Wyściełana była piaskiem, ale... znajdowała się jeden metr nad ziemią.
- *Trzeba tu wydrążyć prowizoryczne schodki...* - Pomyślałem. Wróciłem bez problemu. Dobrze orientuję się w terenie.
- Moon! - Zawołała Witchita na mój widok. - Jesteś!
- A jak! Chodź, pokażę ci jaskinię.
Bez problemu zaprowadziłem ją do jaskini. Kiedy zobaczyła jak wysoko się znajduje, była lekko zniechęcona, ale mój plan o schodach rozwiał jej wątpliwości. Zostawiłem tam manatki i spokojnie wyszliśmy z kanionu.
- Było aż tak strasznie? - Spytałem.
< Witchita? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!