- Niestety z tego, co mi wiadomo to tylko późnym wieczorem lub z samego rana. - odparłem i widząc smutną minę wadery dorzuciłem szybko. - Ale jest tutaj jedno takie miejsce, gdzie zorza jest o każdej porze dnia.
- Na prawdę, a jak daleko ?! - zawołała rozentuzjazmowana.
- Dla mnie ta droga zajmuje zwykle pięć minut. - odrzekłem.
- No tak, ale Ty lecisz, a my będziemy musieli niestety iść. - zauważyła.
- Owszem, czyli jakieś piętnaście minut. - stwierdziłem.
- W takim razie w drogę ! - powiedziała i ruszyliśmy.
Po dwudziestu minutach dotarliśmy na miejsce.
- Trochę się pomyliłeś.
- To tylko, dlatego, że rzadko używam tradycyjnej metody przemieszczania. - wyjaśniłem.
- Być może ....
- Podoba Ci się ? - dociekałem.
Nim jednak moja towarzyszka zdążyła odpowiedzieć, dało się słyszeć leciutki szum skrzydeł, a chwilę potem koło nas wylądowała jedna ze spokrewnionych ze mną wader.
- Witaj, Tania, co Cię tutaj sprowadza ? - powitałem ją.
- Hejka, oczywiście chęć zabawienia się trochę w wodzie. - wyjaśniła, po czym przeniosła wzrok na Madeleine. - Kim jest ta urocza osóbka ?
<Madeleine, odpowiesz sama, czy Też mam Cię sam przedstawić ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!