Jej, jej, jej! Bawiłem się z innymi zwierzakami, skakałem, biegałem, aż w końcu poszedłem spać.
- *Chyba trzeba wyruszyć w świat. Po przygodę* - Pomyślałem. Akurat w tej chwili zjawili się kłusownicy - wskoczyłem do ciężarówki i pojechałem nią do Ameryki. Miałem już dobre 2 lata, kiedy spotkałem Gustawa. Dogadaliśmy się, przyjął mnie do watahy i pierwszego dnia polowałem samotnie i przechadzałem się po terenach i ujrzałem Witchitę.
- *Jej, ale ładna wadera* - Pomyślałem. Idący obok niej samiec oddalił się. Podbiegłem do niej i powiedziałem:
- Cześć, jestem Crazy.
- No cześć, jestem Witchita. - Odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.
Pogadaliśmy. Byłem trochę nieśmiały. Ona musiała iść pokazać komuś tereny, a ja postanowiłem, że jutro powiem jej co czuję. Następnego dnia zjawiłem się w jej jaskinie i zapytałem się jej, czy zostanie moją dziewczyną, a ona odpowiedziała że tak. Codziennie gadaliśmy o czymś, spędzaliśmy czas przy ognisku, no a w końcu z nią zamieszkałem. Było wspaniale. Zostałem tu, bo poczułem, że to jest moje miejsce na ziemi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!