Wstałam wcześnie rano . Obudziły mnie potworne skurcze i bóle brzucha .
-Kitsurui ... - Wyszeptałam . Ten zerwał się na równe łapy .
-Co się stało ?
-Idź po Ginewrę ...
Gdy samica alfa przyszła bóle nasiliły się . Ginewra wyprosiła mojego partnera z jaskini . Zaczęło się ...
***
Poród trwał znacznie dłużej niż zakładała Ginewra . Gdy tylko wszystko się skończyło poprosiłam żeby zawołała Kitsurui'ego .
-Gdzie one są ? - Zapytał podchodząc do mnie .
-Tutaj . - Szepnęłam i odsłoniłam trzy małe kłębki . - Chcesz jedno potrzymać ? - Zapytałam z uśmiechem .
-Niech się obudzą
-Oj ... proszę .
-No dobrze . - Kitsurui wziął na łapy waderę . Ta otworzyła ślepka i zaczęła próbować złapać nos mojego partnera . Gdy już jej się to udało lekko go ugryzła . Zaśmiałam się cicho .
-Wymyśl jej imię Kitsurui .
-Dlaczego ja ?
-Bo tak .
-No dobrze ... nazwiemy ją Sandstrom
-Ok . Tego tutaj nazwiemy Cato .
-A co z tym trzecim ?
-Może być Seke ?
-Jak dla mnie pasuje .
Kitsurui położył się obok mnie a szczeniaki leżały pomiędzy nami . Czułam , że stworzymy szczęśliwą rodzinę .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!