Nasari w jednym miała rację. Miałem fioła na punkcie mojej siostry. Martwiłem się o nią, to fakt. Nie sądziłem, że są jakieś wilki, którym na mnie zależy. Myślałem, że Darkness ma mnie gdzieś. W końcu już założył rodzinę, a Klara miała niedługo urodzić.
Jednak to co najbardziej mnie zabolało, to łzy. Łzy, które pojawiły się w oczach wilczycy, którą kochałem. Myślałem, że nie czuje tego samego, że traktuje mnie jak przyjaciela, a tu proszę... Powiedziała, że jestem dla niej ważny...
Uderzyłem łapą w ziemię. Jeden raz. Dwa razy. Kilka razy, aż po łapie zaczęła spływać krew, a następnie łzy po moim pysku. Płakałem pierwszy raz. Ostatni raz rozpaczałem, kiedy mama umarła.
Pobiegłem tropem Nasari. Łapa mnie bolała, ale musiałem odpokutować za mój egoizm i samolubstwo.
Znalazłem ją. Siedziała przede mną, a jej oczy ciskały piorunami. Wyglądała zabójczo. Nic dziwnego, że mogła pokonać Dusk... Była silna i była... wojowniczką. Walczyła o to co chciała mieć, w dobrej sprawie. Nieważne, że nie miała w rodzinie Wojownika Światła. To przez jej charakter taka była.
- Czego chcesz? - zapytała oschle, nadaremno powstrzymując płacz. Próbowała zakryć oczy grzywką.
- Porozmawiać. - szepnąłem. Podniosła wzrok, a na jej pysku zagościł ironiczny uśmiech.
- O kim? A niech zgadnę o twojej siostrzyce, albo o tym, że Darkness jest zły?- krzyknęła w złości. Westchnąłem. Nie chciałem, żeby tak mówiła... To mnie bolało.
- Nie... Chcę porozmawiać o nas. - mruknąłem, wbijając wzrok w ziemię. Wilczyca wygląda na zdziwioną.
< Nasari? Wybacz, że dopiero teraz piszę odpowiedź, ale miałam problemy z netem ;___; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!