Dusk Shadow padła wycieńczona na ziemię, przy czym towarzyszył temu łomot. Bez zastanowienia podbiegłem do niej. Na jej klatce piersiowej pojawiło się czarne znamię. Sama była czarna, lecz to znamię... Wyglądało jak czarna dziura.
- Coś ty jej zrobił? - zapytałem cicho. Darkness podszedł do mnie. Położył mi łapę na barku.
- Nie martw się, bracie. Nic jej się nie stanie. Dostała tylko nauczkę.
- Nie nazywaj mnie tak! W ogóle nie zbliżaj się do nas... Nie chcemy mieć z tobą nic wspólnego! - krzyknąłem. Darkness odsunął się ode mnie, z perfidnym uśmiechem na pysku.
- Powinieneś mi dziękować, że jej nie zabiłem... - warknął. - A to czy jestem twoim bratem czy nie, nie tobie decydować. Urodziła mnie ta sama wadera, co ciebie, więc...
- Nie ma takiej pewności... - zacząłem okłamywać sam siebie. Mój " brat " zaśmiał się.
- Nie ma się co okłamywać... A co do naszej, siostrzyczki. Nic jej się nie stanie jak raz na jakiś czas dam jej nauczkę. Zresztą wyrządziła sporo szkód w tych swoich... wcieleniach. - zakpił Darkness. - Może jest i silna, ale nie umie się tą mocą posługiwać. Minie sporo czasu, zanim obudzi się w niej prawdziwe ja... A ja potem te " prawdziwe ja " odbiorę jej...
- Nie ośmielisz się. - powiedziałem. Wiedziałem, że niedługo będę potrzebował pomocy Nasari, a może nawet innych wilków. Nie tylko Dusk Shadow była zagrożeniem... Darkness też je stanowił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!