Kolejny dzień wędrówki...mam dość... .
W pewnym momencie coś poczułem...zapach obcych wilków, zapewne wataha. Ruszyłem za tropem. Nagle coś zaszeleściło w krzakach i już po chwili leżałem na ziemi, a na mnie siedział wilk. Podczas upadku uderzyłem się w głowę i przez parę sekund nie mogłem rozpoznać, czy ten wilk jest basiorem, czy waderą. Kiedy wróciłem do siebie, przyjrzałem się obcemu. Była to wadera. Miała bojową minę, a jej oczy lśniły.
- Kim jesteś i czego tu szukasz? - spytała kładąc łapy na mojej krtani.
- Nie muszę ci się tłumaczyć.
- Mów... albo... - powiedziała naciskając na moje gardło.
- Albo co? Udusisz mnie? Nie wyglądasz na taką, która mogłaby zabić... .
Tymi słowami jeszcze bardziej ją wkurzyłem, ponieważ ścisnęła mnie za gardło blokując dopływ tlenu. Zacząłem się dusić, a ona pochyliła głowę i wyszeptała mi do ucha:
- Twoja pewność siebie prędzej, czy później doprowadzi cię do zguby, a tak poza tym radziłam sobie z większymi cwaniakami od ciebie... .
Po tych słowach uwolniła moje gardło, a ja łapczywie nabrałem powietrza.
- Zacznijmy od początku...kim jesteś i czego tu szukasz? - powiedziała spokojnym już tonem.
Nie odpowiadałem... .
- Chcesz zaliczyć powtórkę z rozrywki? - spytała nerwowo - Tyle, że tym razem poczekam do twojego zgonu... .
- Spokojnie...wyluzuj...po co te nerwy? Złość piękności szkodzi... - powiedziałem bezczelnie się uśmiechając.
- Jak śmiesz?!! - wykrzyknęła.
- Dobrze, przepraszam..., więc co chcesz ode mnie wiedzieć?
- Kim jesteś i czego tu szukasz?
- Nazywam się Jake... właściwie niczego tu nie szukam, szedłem tylko za tropem. Jest tu wataha?
- Tak Krwawego Wzgórza... - odpowiedziała schodząc ze mnie.
Szybko wstałem z ziemi i otrzepałem futro.
- Zaprowadzisz mnie do Alfy?
<Wadero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!