Przeciskałam się w tłumie basiorów i wader. Szłam tak, jak poleciła mi tamta para. Nawet nie wiem jak się nazywali. On miał białą grzywkę oraz futro, a ona dwukolorowe oczy. Jaskinia Samicy Alpha miała być przy ogromnym świerku. Idąc w tym tłumie cały czas wpatrywałam się w ziemię, nie chcąc nawiązywać z nikim jakiegokolwiek kontaktu, lecz czułam na sobie spojrzenie każdego kogo mijałam. "Co jest ze mną nie tak?" zastanawiałam się w duchu. W pewnym momencie na kogoś wpadłam. Leżałam, jak długa na ziemi, a on stał niewzruszony. Szybko pozbierałam się z ziemi i przyjrzałam się mu. Miał białe futro, cienkie skrzydła i czerwone znaczenia na futrze. Spojrzałam mu prosto w oczy i szybko tego pożałowałam. Patrzył się na mnie takim wzrokiem. Cała się skurczyłam, a do głowy przyszło mi wyrażenie "gdyby spojrzenia mogły zabijać". W sumie, to nie dziwiłam się mu, też miałabym sp**przony humor, gdyby wpadła na mnie taka sierota. Znów spojrzałam mu w oczy, nadal wpatrywał się tym wzrokiem. W pewnym momencie poczułam, że robi mi się słabo. Nagle usłyszałam jak ktoś do mnie mówi:
- Halo! Wracamy na ziemię...
Po tych słowach poczułam, że ktoś odciąga mnie na bok. Była to wadera, pewnie ta co do mnie mówiła:
- Dlaczego to zrobiłaś?! - warknęłam na nią.
- Co? - spytała zdumiona.
- Wtrąciłaś się!
- Nie chciałam poza tym tylko zagradzałaś mu drogę.
- Nie prosiłam o pomoc... - powiedziałam nie zastanawiając się nad tym jak to zabrzmiało.
- Wiesz przynajmniej kto to był?
- Nie i po co mi to?
Byłam tak wściekła. Myślałam, że zaraz uduszę tą wilczycę. Spojrzałam w jej stronę, ona stała i patrzyła się na mnie oburzonym wzrokiem. Po paru minutach uspokoiłam się, ale nie zamierzałam jej przepraszać, bo nadal uważałam, że niepotrzebnie się wtrącała. Spytałam tylko od niechcenia:
- Kto to był?
- Ooo..., a jednak chcesz to wiedzieć? - spytała przepełnionym ironią głosem.
Kiwnęłam nieznacznie głową.
- To Siraj. Jest spokrewniony z Alfą.
- Kim? - spytałam nie wierząc w to, co usłyszałam.
- Alfą - powtórzyła nieco głośniej.
- Czyli wpadłam na Alfę i stałam jak głupia czekając na cud - powiedziałam bardziej sama do siebie niż do stojącej obok wadery.
Wadera spojrzała na mnie zdziwiona.
- Wybacz tak tylko głośno myślę - odrzekłam.
Czułam jak wszystko we mnie drży.
- Aha... - wydukała zniesmaczonym głosem.
- Wiesz gdzie ma jaskinię?
- Tak musisz się kierować na północ. Czemu pytasz?
- Tak sobie.
Wadera zaśmiała się i odeszła. Po chwili dotarło do mnie, że nie zapytałam o jej imię, ale to byłoby bezsensu i tak zapomniałabym. Znów byłam sama. Pozostały mi tylko chaotyczne myśli o Siraj'u. Ruszyłam powoli, wraz z moimi przemyśleniami do jaskini pary Alfa.
***
Myśli, moje własne myśli stawały się nie do zniesienia, że też ja zawsze muszę wszystko tak przeżywać. Był wieczór. Postanowiłam pójść do jego jaskini i przeprosić go. Tamta wadera mówiła, że mam iść na północ... . Kiedy doszłam na miejsce, wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę wejścia. Ostrożnie zajrzałam do środka. Jaskinia wydawała się pusta.
- Hej jest ktoś w domu? - spytałam drżącym głosem.
- Tak - usłyszałam nagle - Ja jestem - powiedział i stanął przede mną.
Wycofałam się kilka kroków i zebrałam myśli, żeby powiedzieć wszystko tak jak planowałam przed wyjściem.
- Czego chcesz? - spytał.
- Ja... no... - stękałam - Ja... chciałabym cie przeprosić za to, co stało się dziś rano - wyjąkałam patrząc na niego.
<Siraj?>
Dopisek od alfy [Gustawa]: Siraj ma w hierarchii napisane, że jest alfą. Why? Bo jest spokrewniony z parą alfa, ale nie przewodzi watasze i nie jest młodym alfą, ani w żadnym wypadku partnerem Ginewry. Żeby nie było potem zdziwionych mordek. xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!