Każdy z nas, ma pewien okres w swoim życiu. Zaczyna rozumieć pewne rzeczy, które niegdyś były dla niego niezrozumiałe. Staje się dojrzały i samodzielny. Mnie spotkał taki okres.
Zapewne pomyślicie, że było nim odejście moich rodziców...
Nie.
Dla mnie tym okresem, była opieka nad moją siostrą.
Po odejściu rodziców, wpadła w depresję. Nie chciała nic jeść, ani pić. W końcu sama by się wykończyła... Nie mogłam na to patrzeć, a jednak musiałam.
Wszystko zdarzyło się pewnego ranka. Był koniec wiosny, a początek lata. Nic nie zapowiadało, że coś takiego się stanie.
Postanowiłam odwiedzić Selene. Bardzo chciałam wiedzieć, jak się dzisiaj czuła. Miałam ostatnio złe przeczucia i postanowiłam ich ignorować.
Stanęłam u wylotu mojej dawnej jaskini. Czuć było tu jeszcze zapach moich rodziców. Chcoć minęło tyle czasu.... Nagle wyczułam woń krwi. Nie byle jakiej.
Wbiegłam do jaskini. W samej głębi leżała Selene. Fiołkowe futro było we krwi. Z łap leciała jej krew.
- Selene! - krzyknęłam. Nie odpowiedziała.
Położyłam swoje łapy na jej. Czułam jej puls krwi. Ciepło jakie przewodzi łapa. Używałam mocy, aby uleczyć jej rany. Rany powoli zasklepiały się. Krew przestała ulatywać z jej małego ciałka.
- Selene, obudź się... - szepnęłam. Wadera otworzyła oczy.
- Laeti... - powiedziała słabym głosem. Rzuciłam się jej na szyję. Zaniosłam się gorzkim płaczem. Każda kropla spływała na policzek Selene.
- Ty idiotko! - zaczęłam. - Chciałaś mnie zostawić samą. Nawet nie wiesz, jakbym za tobą tęskniła. Selene, ja mam tylko ciebie. - wykrztusiłam. Selene również zaczęła płakać.
- Przepraszam, ale ja nie mogłam już dłużej...
- Nie szkodzi, ale nie zostawiaj mnie już nigdy i nie próbuj popełnić... - nie mogłam wydusić z siebie tego słowa...
Tego dnia nigdy nie zapomnę... Tylko ja wiedziałam, co chciała uczynić moja siostra. Jednak z czasem odzyskała dawny rytm życia. Znowu mogła być tą starą i dobrą Selene.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!