Oberwałam śnieżną kulką prosto w głowę.
- Karo! - zawołałam. Basior czasami zachowywał się jak dziecko. Podobało mi się to... Czułam się przy nim taka beztroska.
Razem z Witchitą goniłyśmy Karo, aż do Lodowego Jeziora. Tam Karo był już zmęczony, a mi z Witchitą mogłyśmy spokojnie obrzucać go śniegiem.
Po krótkiej zabawie, padłam obok basiora. Przyciągnął mnie do siebie. Z drugiej strony miał swoją siostrę. W ciszy obserwowaliśmy niebo. Dzisiaj było bardzo " czyste ". Mogliśmy oglądać gwiazdy. Bardzo lubiłam oglądać ciała niebieskie, co niedawno stało się moją pasją.
- Mały Wóz... - powiedział Karo. Witchita walnęła go w łeb.
- To Duży Wóz... - zaśmiała się. Karo przypatrzył się uważniej gwiazdom.
- Rzeczywiście. Mój błąd. Przepraszam. - powiedział do uradowanej siostry. Witchita przekręciła się na bok.
- Może pojeździmy na łyżwach? - zaproponowałam.
- A skąd je weźmiesz? - zapytał basior.
- Wyczaruję. - odpowiedziałam tajemniczo. Przysiadłam na zadzie. Dotknęłam łap mojego partnera. Wkrótce miał na łapach łyżwy. Zaśmiał się i zaczął nimi machać.
- A ty Witchita?
- Nie chcę. Chcę poleżeć. - mruknęła. Karo wzruszył ramionami. Już po chwili na moich łapach, również były łyżwy.
Wjechaliśmy na lodowisko, razem z Karo. Trzymałam go za łapę, aby nie upaść. Partner lekko się chwiał, ale nie szło mu najgorzej. Ciągnął mnie za sobą. To było wspaniałe.
Wkrótce objął mnie w pasie. Wirowaliśmy razem. Robiłam obroty, a on kręcił się jak szalony.
- Idziemy? - zawołała Witchita. Karo zatrzymał się i kiwnął łbem. Zaczęłam się śmiać, gdyż kręciło mi się w głowie. Basior pomógł mi zejść z lodowiska. Wszyscy troje wróciliśmy do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!