Uśmiechnąłem się nieśmiało do wadery. Zachowałem się bardzo głupio i wstyd mi było z tego powodu.
- Myślę, że tak, dołączę. I to jak powinienem cię przeprosić, może jakbym zachował się inaczej to, coś by to zmieniło. - powiedziałem.
- Zatem witamy w watasze. - wtrącił się Gustaw. - My już idziemy. - powiedział. Wyszedł razem ze swoją partnerką. Wyglądali władczo i dumnie - aż w dech w piersi zatrzymywało.
- To wspaniale, że dołączysz... - mruknęła Layla. Wadera po chwili uświadomiła sobie co powiedziała, gdyż odwróciła łeb; na jej policzkach zagościły rumieńce.
- Ja już będę wychodził. - powiedziałem swoim zwyczajnym tonem i miałem zamiar opuścić jaskinię. Layla złapała mnie za łapę. Odwróciłem się zaskoczony.
- Może poznamy się lepiej? -zapytała. - Po prostu chciałabym mieć jakiegoś nowego przyjaciela. - powiedziała ze śmiechem. Zamurowała mnie. Też bardzo chciałbym mieć przyjaciela, ale... nie mogłem. Westchnąłem.
- Wybacz, mi Layla, ale lepiej, żebyśmy się nie przyjaźnili. Nawet nie utrzymywali ze sobą kontaktu. Zresztą nie chcę, żeby znowu się stało to, co przed chwilą. - zrobiłem pauzę. Layla chciała coś powiedzieć, ale ją wyprzedziłem. - Wiesz... Gustaw i Ginewra nie zawsze zdążą na czas...
Wadera pozwoliła mi wyjść z jaskini. Zostawiłem ją w lekkim szoku. Nie miałem pojęcia po co to powiedziałem... Może po to, żeby ją zastraszyć i trzymać ją od siebie z daleka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!