Cały ten cyrk... Ach, wstyd mi za to, ale po prostu bałem się o Kim. Już raz zranił ją Macklemore. Znałem go dobrze. Przynajmniej tak mi się zdawało... Nie sprawdziłem go i nie wiedziałem jaki jest naprawdę. Dlatego poprzysiągłem sobie, że każdego kolejnego basiora, z którym Kim się zwiąże [oby Evan był ostatni] będę od razu sprawdzał. Może to dziwne, ale była pod moją opieką. Po posiłku Kim najwyraźniej zirytowało moje zachowanie.
- Evan, Bolt? - Przemówiła, wstając od stołu. - Idę na polowanie, a wy zapoznajcie się lepiej. Bolt, nie zrób nic głupiego, bo przysięgam, nie będzie ci miło, a i dodatkowo, powiem wtedy wszystko Carli. Na pewno się ucieszy. - Uśmiechnęła się do mnie złośliwie i wyszła.
- Carli? - Zapytał Evan. Podrapałem się po karku.
- To moja partnerka... - Szepnąłem. - Wiesz, mogę ci się wydawać dziwny, ale nie chcę, żeby Kim znów cierpiała.
- Na pewno nie będzie. - Zapewniał. Był przekonujący, ale wolałem się upewnić.
- Przyrzeknij mi na dobro Kim, że nigdy jej nie skrzywdzisz.
- Przysięgam. - Mówił, a jego głos był bardzo stanowczy.
- To dobrze. Przekonałeś mnie. Biedna Kim... Już jeden raz została zraniona. - Szepnąłem. - Pie*rzony drań...
- Słucham?
- Chodziło mi o Macklemore'a... Tego ostatniego bałwana, który ją zostawił.
- Bolt? Ty kochasz Kim?
- Oczywiście, ale nie tak jak ty. To jest inna miłość. Braterska.
- Ale nie jesteście spokrewnieni...
- Nie, ale czy to w czymś przeszkadza?
- Nie...
- Będę się już zbierać. - Rzekłem. Położyłem mu łapę na ramieniu. - Opiekuj się nią.
< Evan? Jak chcesz, to dokończ. >
- Bolt? Ty kochasz Kim?
- Oczywiście, ale nie tak jak ty. To jest inna miłość. Braterska.
- Ale nie jesteście spokrewnieni...
- Nie, ale czy to w czymś przeszkadza?
- Nie...
- Będę się już zbierać. - Rzekłem. Położyłem mu łapę na ramieniu. - Opiekuj się nią.
< Evan? Jak chcesz, to dokończ. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!