Wstałam dość wcześnie. Miałam napływ myśli. Cisza panująca wokół mnie była przytłaczająca. Postanowiłam udać się nad Wodospad Życia. Wzięłam kąpiel, zaraz potem ruszyłam w stronę jaskiń. Wszystkie wilki wyglądały na zadowolone. Usadowiłam się na drzewie obserwując te szczęśliwe istoty. Nie ukrywam, że wilków kiedyś było więcej. W sumie nie obchodziło mnie to.
W pewnym momencie zimny wiatr ''uderzył'' mnie w twarz. Szybko zeskoczyłam z drzewa. Jeżeli będę tak bezczynnie siedzieć, nic dla siebie nie zrobię. Jedyne, co mogę uzyskać po leniuchowaniu to osłabienie. Po dość długim namyśle postanowiłam podjąć się Próby Męstwa. Od razu udałam się do Alfy z zapytaniem o zgodę. Odpowiedź była oczywista, mianowicie ''tak''. Jako teren, na którym miałam przebywać obrałam sobie Zdradziecki Klif. Mimo tego, że nie jestem jakaś słaba i tak bałam się konfrontacji z Biesem. Każdy o zdrowym umyśle bałby się konfrontacji z Biesem. Bez zbędnego obijania się ruszyłam w stronę Suchej Łąki. Dreptałam powoli, miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Mimo wszystko postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy. W pewnym momencie praktycznie znikąd pojawił się przede mną czarny basior. Pierwsze, co zrobiłam, to wyszczerzyłam kły.
- Czego chcesz? - Syknęłam. Od razu spostrzegłam, że nie należy on do Watahy Krwawego Wzgórza.
- Niczego konkretniejszego. - Odpowiedział.
- To łaskawie nie zastawiaj mi drogi. - Mruknęłam w stronę basiora. Wiedziałam, że mógł on stanowić niebezpieczeństwo i powinnam powiedzieć to Star, jednakże obiecałam sobie nie zawracać. Wilk robił się namolny. Lazł za mną sama nie wiem po co, w końcu się na niego rzuciłam. Wbiłam w niego mój pazur, wilk tylko się zaśmiał. Zdruzgotana dopiero po chwili powróciłam do siebie. Basior zadrapał mnie, ja natomiast rzuciłam się na niego ponownie. Prawdopodobnie był nieśmiertelny. Chwilę potem basior znajdował się pode mną. Zaczęłam wydłubywać mu serce. Darł się w niemiłosiernie, wiedziałam że to już jego koniec. Zginął dość drastycznie, no ale cóż. Wkroczyłam już do Lasu Czarnego Rumaka. Nie ukrywam tego, że byłam zmęczona. Postanowiłam jednak się nie zatrzymywać. Szłam i szłam. Odnosiłam wrażenie, iż idę wiecznie. Zaburczało mi w brzuchu. Po chwili zauważyłam stado jeleni. Byłam tak głodna, że bez zastanowienia rzuciłam się na zwierzynę. Mój idiotyzm tylko je odstraszył. Stałam jak kołek rozglądając się za uciekającą już zwierzyną. Westchnęłam głośno i oparłam się o drzewo. Leżałam tak przez dłuższy czas. W końcu się zebrałam. Chwilę potem znajdowałam się już na terenach Zdradzieckiego Klifu. Ciężko mi się tu oddychało, jednakże sądzę iż to kwestia przyzwyczajenia. Na moje ubogie szczęście nie natknęłam się na Biesa. Znalazłam małą jaskinię, w której postanowiłam się chwilowo osiedlić. Dni mijały mi szybko. Często zastanawiałam się czy Bies w ogóle istnieje. Może to kwestia tego, że porusza się nocą, chociaż nie mam konkretnych informacji na temat życia tego nietypowego stwora. Co chwila słyszałam jakieś szmery, szumy. Myśl o monstrum zrobiła się moją małą obsesją. Mimo wszystko starałam zachować się zdrowy rozsądek, co sprawiało mi teraz drobny kłopot. Często rozmyślałam nad watahą. Miałam szczerą nadzieję, że wszystko jest tam dobrze. Ta cała ''Próba Męstwa'' wyglądała jak walka z samotnością, do której byłam przyzwyczajona. Czasem sobie coś pośpiewałam, czasem po prostu myślałam o różnych różnościach. Krótko mówiąc tak jak zwykle. Wieczorem postanowiłam wybrać się na spacer. Nocą klif oraz wszystko wokoło wyglądało pięknie. W pewnym momencie zaszeleściły krzaki, Nerwowo skierowałam łeb w ich stronę. Pustka.
- Pewnie mam już omamy. - Pomyślałam głośno. Chwilę potem usłyszałam dyszenie. Serce zaczęło mi walić. Sama nie wiedziałam czy chcę się obrócić, czy też nie. Po chwili się opanowałam, obróciłam się lekko. To, co ujrzałam, porządnie mną wstrząsnęło. Przede mną stał najprawdziwszy Bies, jeszcze gorszy niż mi go opisywano. Stworzenie to posiadało długie, odstające rogi, długie ostre szpony oraz kły... Bardzo duże kły. Wryłam wzrok w stworzenie, nie ruszałam się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!