Jako że jestem wilkiem uwielbiającym rywalizację, zgodziłem się na ten wyścig od razu, kiwając ochoczo głową w stronę obydwóch wilków, po czym zwróciłem się do Alagias.
- Mówisz, że specjalizujesz się w biegach ekstremalnych? - Zapytałem.
- Owszem. - Odpowiedziała. - A ty?
- Nie posiadam określonego stylu. Biegam i już. - Odparłem. - Gustawie, będziesz obserwował nasz wyścig z powietrza?
- Naturalnie. - Odrzekł alfa. I wzbił się w powietrze używając skrzydeł. Stanęliśmy na starcie. Jedno okrążenie całych terenów, omijając przeszkody na wytyczonej trasie. Kiedy ruszyliśmy, można było zauważyć jedynie wielką chmurę popiołu. Pierwsze przeszkody nie były niczym trudnym. Skoro należę do tej watahy od początku jej istnienia, powinienem był znać tą trasę na pamięć. A jednak nie. Gustaw wytyczył ją na dziesięć minut przed wyścigiem. Wiedziałem, że rozpędzanie się do pełnych prędkości jest bardzo ryzykowne, ale ryzyko to mój chleb powszedni. Zacząłem się rozpędzać i wyprzedzać waderę. Ta widząc to, również przyspieszyła. Była naprawdę dobra. Zbliżaliśmy się do ostrego zakrętu. Ominęła go perfekcyjnie, czego nie można było powiedzieć o mnie. Uderzyłem w drzewo, jednak momentalnie pozbierałem się i ruszyłem do dalszego biegu. Szybko udało mi się ponownie dogonić Alagias, która w ogóle nie sprawiała wrażenia zmęczonej.
- Jak tam? - Zapytałem, kiedy się zrównaliśmy.
- Zaje*iście! - Odparła krótko.
Nie znała tej trasy i to było kluczem do jej szczęścia. Było to widać w jej oczach. Postanowiłem przyspieszyć, kiedy zauważyłem, że za chwilę końcówka wyścigu. Mówiąc szczerze, wygrałem z waderą o głowę z kawałkiem - oznacza to, że Alagias jest znakomitą biegaczką. Po wyścigu pogratulowałem jej i zaprosiłem na spacer, a właściwie bieg po terenach, które już w zasadzie minęliśmy podczas naszego starcia.
< Alagias? Brak pomysłu. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!