Jakiś basior gapił się na mnie i na Jekylla. Czułam się dziwnie i na chwilę przestałam czuć się bezpiecznie. Popatrzyłam na Jekylla, a on na mnie i wskazałam wzrokiem basiora. Jekyll przytaknął porozumiewawczo. Zaczęliśmy iść w stronę owego wilka. Właściwie to nie do końca wiedziałam czy to wilk. Jego ogon był wyglądem zbliżony do ogona jaszczurki chociażby, a na miejscu oczu zdawałoby się, że były tylko puste oczodoły. Jednak on widział i słyszał. Na pewno.
- Kim jesteś? - Zapytałam stojąc w bezpiecznej odległości.
- Wilkiem. Nie widać? - Odpowiedział arogancko.
- Nie widać. - Wysyczałam.
- Zaczekaj. - Powiedział nieznajomy.
Popatrzyłam w jego stronę z pogardą.
- Nazywam się Assassino.
- Bardzo interesujące. A teraz zostaw mnie w spokoju.
Zmieszany błądził wzrokiem po okolicy. Zdawało mi się, że mówi sam do siebie,ale tak jakby z kimś rozmawiał. W końcu przestał po czym zwrócił się do mnie.
- Czemu nie chcesz ze mną rozmawiać?
- Bo nie zrobiłeś na mnie najlepszego wrażenia.
Zrobiła się nieprzyjemna pauza i Jekyll podszedł do mnie. Podejrzliwie oglądał basiora i śledził każdy jego ruch.
- Po prostu chwilę ze mną porozmawiaj. Powiedz coś o sobie. - Powiedział.
- Gościu, odczep się ode mnie w końcu. - Odwróciłam się i chciałam już iść.
Znowu rozmawiał ze sobą i cofał się i po chwili zawarczał.
Odpowiedziałam tym samym, a zaraz po mnie mnie mój przyjaciel. Rzucił mi się do gardła,a ja w obronie ugryzłam go w szyję wysysając mu przy tym krew. Nietoperzowi Przodkowie dali się we znaki. Cały czas nie puszczałam jego karku czekając, aż straci siły. Zluźniłam ucisk, a on opadł na ziemie.
- Ja wcale nie chciałem. - Wychrypiał.
- Ta jasne. Uważaj, bo ci uwierzę. - odpowiedziałam.
I znów. Mamrotał coś i zawarczał sam do siebie.
- Nie zadzieraj więcej ze mną. Pozory mylą. - pomachałam mu tym zdaniem na pożegnanie i poszłam w stronę jeziora.
Assassino zdawał się nie być już zainteresowany łażeniem za mną tylko leżał w miejscu. Po drodze pożegnałam się z Jekyllem i ruszyłam w stronę jeziora życzeń.
-*Chciałabym móc odlecieć od rzeczywistości... Móc zapomnieć o smutkach, zostawić w spokoju rany przeszłości... Czemu taki z pozoru silny wilk nic mi nie zrobił? Bo go prawie zabiłam... A gdyby tak nagle zniknąć? Uniknąć takich psychopatów, którzy warczą sami na siebie... Dać się ponieś przez wiatr i być przez chwilę tylko w towarzystwie chmur, wiatru i księżyca...? Wiem, że to tylko nazwa, ale jeżeli to prawda to to jedyne o co proszę: Móc być wolną.* - Myśli zwijały mi się w kłębek i wraz z pomyśleniem tego życzenia znikły.
Położyłam się na trawie wsłuchując się w wiatr. Zasnęłam tak szybko jakbym była strasznie zmęczona. Nie wiem czemu tak było jednak podobało mi się to, że na chwilę pozbyłam się wszystkich myśli. Obudziło mnie nie miłe ukłucia. Ból się nasilał. Szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam, że dobrał się do mnie nietoperz.. Zaczęłam gorączkową się trząść i dziko skakać, aż w końcu małe ząbki puściły, a ich właściciel odleciał. Krew z ranki ciekła dosyć mocno. Wskoczyłam do wody, by trochę wyczyścić futro. Gdy krew przestała ciec poczułam, że się kurcze, i trochę zmieniam kształt. Ostatecznie zmieniłam się w... Nietoperza?! Dokładnie. Byłam teraz szczurem ze skrzydłami. No i masz. Niech diabli wezmą te cholerne życzenia! Odleciałam na swoich skrzydełkach stamtąd. Gdy leciałam napotkałam jakiegoś wilka. Po cichu podleciałam do niego i wgryzłam mu się w ogon. Podobnie do mnie wcześniej zaczął dziko skakać. Zobaczył co mu siedzi na ogonie. Chciał mnie pacnąć jednak odskoczyłam i zmieniłam swą postać. Znów byłam wilkiem! Ale teraz był inny problem... Stał przede mną właśnie wilk, któremu wyssałam trochę krwi.
<Owy wilk zaatakowany przez wściekłego gacka :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!