Mgła unosząca się złowroga w powietrzu kojarzyła mi się ze zbłąkanymi duszami. Każdy krok ku białej gęstwinie był jak zmierzenie się z przeszłością. Zdawało mi się, że spośród tej mgły patrzą na mnie oczy wilków. Wilków, które pozbawiłem życia. Nie żebym był wilkiem bez serca, ale też nie czułem skruchy z tego powodu. Po prostu to musiało się najwyraźniej stać. Takie jest odwieczne prawo natury - słabsi przegrywają.
Kłosy wysokiej trawy, w którą niedawno wszedłem, chłostały mój pysk pokryty bliznami - moim piętnem; nie mogłem się ko pozbyć. Słyszałam szelest trawy, gdy stawiałem na niej łapy. Łamały się bez problemu pod moim ciężarem, a dość sporo ważyłem. Nie będę się chwalić, że to przez moje mięśnie. Jak każdy wilk w moim wieku ważyłem trochę, a wiedziałem, że już przeżyłem ponad połowę swojego życia, a raczej zmarnowałem według mniemania innych.
Gdy wyszedłem z mgły i wysokiej trawy, powitała mnie bryza morskiego powietrza. Pierwszy raz na własne oczy widziałem morze. Podziwiałem to jak woda i niebo mogą zlać się w taką jedność. Po piasku chodziło się dojść przyjemnie. Od jakiegoś czasu poczułem się naprawdę szczęśliwy, a sprawił to tylko jeden widoczek. Naprawdę wyśmiewałem się z powodu swojej głupoty. Z ociąganiem wstałem. Odwróciłem się. Przed sobą dostrzegłem postać wilka. Wpatrywał się we mnie z uwagą, jakby próbując stwierdzić co zamierzam teraz uczynić. Śledził każdy mój ruch. Zmrużyłem lekko oczy. Naprawdę nie mogłem stwierdzić z kim mam do czynienia.
< Wilku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!