- Nie myślałem nad tym. - odpowiedziałem szczerze. Właściwie to w ogóle nie sądziłem, że dołączę do jakiejś innej watahy, prócz tej, w której się narodziłem. Oczywiście los nie zawsze z nami się zgadza...
- To pomyśl. - rzekł Patton z lekkim naciskiem. Widać było, że gdzieś mu się śpieszy. Co się dziwić, zapewne jako beta miał dużo obowiązków. Pomyślałem chwilę.
- Przemyślę to, lecz najpierw chciałbym zapoznać się z terenami watahy, jeśli można. - oznajmiłem. - Naturalnie później dałbym znać jaką decyzję podjąłem. - dodałem chłodnym tonem. Wilk skanował uważnie moją twarz.
- Dobrze, zgadzam się. Poinformuję o tym alfę, a póki co życzę miłego zwiedzania. - rzucił, po czym zniknął za bujną roślinnością. Stałem przez chwilę w jednym miejscu i myślałem nad tym jak szybko przystał na mój pomysł. Wydało by się, że wilki zamieszkujące te tereny są bardzo ufne. Jednak nie mogłem jak na razie tego stwierdzić tylko po jednym osobniku. Odetchnąłem morskim powietrzem. Sam nie wiedziałem czy znowu chcę nawiązywać te bezsensowne relacje z innymi wilkami. Chociaż nie... Od zawsze byłem samotnikiem. Mogłem się trzymać od nich z daleka. Wataha zapewniała mi pewne korzyści związane z własnym domem czy choćby zwierzyną, której tu nie brakowała. Moneta zawsze posiada dwie strony. Nie mogłem już liczyć na taką wolność, a przede wszystkim pełnoprawną wolność. Miałem jeszcze trochę czasu do podjęcie decyzji, więc wyrzuciłem z głowy te myśli.
Ruszyłem wolnym marszem wzdłuż brzegu. Z każdym krokiem moje oczy poznawały coraz większy skrawek terenów. Z czystym sumieniem mogłem stwierdzić, że nigdy nie widziałem czegoś równie pięknego. Nim się zorientowałem doszedłem do stromych klifów. Usiadłem na jednym z nich i z uwagą wpatrywałem się w fale, bijące o brzeg. Pieniły się niczym wściekłe tabuny demonów. Skierowałem swój wzrok niżej. Na półce skalnej leżała sobie wilczyca. Nie miałem bladego pojęcia jak tam zeszła, lecz przyglądałem się jej z uwagą.
Widać było po niej, że jest zamyślona. Nieprzytomnym wzrokiem wpatrywała się w horyzont. Sierść falowała na wietrze, plącząc ją. Wydawała się w tej chwili taka bezbronna. Nagle niesiona impulsem spojrzała na mnie. W jej oczach dostrzegłem zaskoczenie. Czekałem na jej kolejny ruch.
< Alagias? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!